Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2008

Ekumenizm

Wśród kilku miejsc w Internecie, które obserwuję dość regularnie od jakiegoś czasu znajduje się strona ekumenizm.pl . W ostatnich dniach na tym portalu ukazały się dwie wiadomości, które skłoniły mnie do pewnej refleksji. Pierwszą wiadomością (przy której tytule - z przyczyn, których mogę się jedynie domyślać - autor pofatygował się o postawienie wykrzyknika) jest to, że przyjmowanie sakramentu komunii przez ewangelików w kościele katolickim to wyjątek, a nie reguła (cytując tytuł dokładnie: " Komunia dla ewangelików? Wyjątek, a nie reguła ! [1] ). W artykule mowa jest o tym, jak to w wywiadzie udzielonym dziennikowi Frankfurter Allgemeine Zeitung kardynał Walter Kasper (przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan ) ustosunkowuje się do udzielania komunii ewangelikom. Skrótowo mówiąc jest to raczej nie możliwe, jednak w pewnych sytuacjach " przyjmowanie przez ewangelików Komunii Świętej w Kościele Rzymskokatolickim jest uzasadnione ". W sumie po

Zapomniane święto sportu

Polacy na dwa dni przed końcem zawodów mają na swoim koncie 29 olimpijskich medali, w tym 5 złotych, 11 srebrnych i 13 brązowych; w ogólnej klasyfikacji zajmują 17 pozycję. Marzenia? Najciekawsze jest to, że jest to stan faktyczny. Jest to aktualna klasyfikacja medalowa odbywającej się właśnie Letnich Igrzysk Paraolimpijskich 2008 - zapomnianego święta sportu. Gdyby nie urywki informacji w wieczornych wydaniach Wiadomości lub radiowych audycjach sportowych, można łatwo zapomnieć, że coś takiego w ogóle istnieje. Postanowiłem sprawdzić, jakie jest zainteresowanie Paraolimpiadą w Internecie i przejrzałem 3 popularne portale internetowe - onet.pl, wp.pl i interia.pl , na których strony zagląda zapewne spora część polskich internautów. Dlaczego Internet? Pomyślałem (być może błędnie), że jest to z jednej strony jedno z najpopularniejszych mediów (i zyskujące coraz większą popularność), z drugiej zaś strony najbardziej elastyczne i łatwe do prowadzenia oraz uaktualniania na masową skalę (p

Kto dołki kopie...

Pierwsza przeczytana dzisiaj wiadomość i już mam o czym pisać. Za to zagranie 1:0 dla Borisa Tadića , trzeciego prezydenta Republiki Serbii . Zatem przejdźmy do rzeczy (lub też ad rem , jak kto woli) Prezydent Boris Tadić skierował w czwartek (11.9) list do wszystkich państw członkowskich ONZ, w którym prosi o poparcie inicjatywy skierowania przez Zgromadzenie Ogólne ONZ wniosku do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (ICJ) o zbadanie legalności secesji Kosowa. [1] A czemu - moim zdaniem - jest to świetne zagranie? Po pierwsze prezydent Serbii w swojej wypowiedzi zdecydowanie odciął się od siłowych prób rozwiązani kwestii niepodległości Kosowa . Jednocześnie Tadić wyklucza w liście do członków ONZ zastosowanie przez Belgrad siłowego rozwiązania problemu Kosowa, lub wprowadzenie wobec Prisztiny sankcji ekonomicznych. Zdaniem prezydenta, Serbia może walczyć o Kosowo tylko pokojowymi i dyplomatycznymi środkami. [1] Nikt nie będzie mógł mu zarzucić, że działa wbrew prawu międzynarod

I tylko chłopaków z San Marino żal.

Myślę o wczorajszym meczu - i w jakiś sposób szkoda mi chłopaków z San Marino (dla niezorientowanych, niezainteresowanych w żaden sposób piłką nożną - wczoraj reprezentacja Polski w piłce nożnej mężczyzn rozegrała swój kolejny mecz [drugi w cyklu eliminacji do Mistrzostw Świata 2010 ] z reprezentacją San Marino , wygrywając 2:0). Zawodnicy z San Marino stanęli przed dużą szansą wygrania drugiego (sic!) w swojej historii meczu z inną reprezentacją narodową, a ich dwie " stuprocentowe " sytuacje w pierwszej połowie (w tym niewykorzystany rzut karny) oraz fakt, że nie zdobyli w tym meczu gola - to zakrawa o cud (niektórzy tym cudem nazywają Łukasza Fabiańskiego ). Nawet Dariusz Szpakowski , zwykle tak emocjonujący się prawie każdym kopnięciem piłki w pole karne przeciwnika przez naszych , wczoraj zaledwie suchym komunikatem obwieszczał zdobycie dwóch kolejnych goli przez Smolarka i Lewandowskiego (uwaga - Roberta, nie Mariusza). Ale jak tu nie być załamanym, gdy zamiast jaki

Od przybytku głowa też może zaboleć.

Od przybytku głowa jednak też czasami zaboleć może (a co za dużo to i świnia nie chce, jeżeli już jesteśmy przy starych polskich powiedzeniach). Przeszukując Internet jak zwykle wygrzebałem parę informacji, które w jakiś szczególny sposób mnie zainteresowały, ale chcąc opisać wszystko, musiałbym spędzać całe dnie przed monitorem komputera. A już i teraz poświęcam na to zbyt dużo czasu. Także na początek informacje w skrócie. Cóż tam, panie, w polityce? [1] Ano, bez zmian. Rosjanie wyjadą z Gruzji najpewniej " za ruski miesiąc ", za to w Polsce szykuje nam się kolejny cud made by Donald Tusk i Przyjaciele. Rząd postanowił ostro wziąć się do roboty (sic!) i w październiku - w ciągu jednego miesiąca - przez Sejm i Senat chce "przeciągnąć" (przepchnąć? przeturlać?) 120 ustaw [2] . Jakby nam już w tym momencie brakowało w Polsce bubli prawnych. Nic, tylko postukać się w czoło i podpowiedzieć PO zmianę specjalistów od PR , bo ci obecni najwidoczniej wypalili się już z

GOPR znacznie łaskawsze

Przeszukując Internet natrafiłem na hasło, które - nie będę ukrywał - mnie ucieszyło. Otóż narciarze na stokach mają być poddawani badaniom alkomatem, zaś narciarze mający ponad 0,2 promila alkoholu, grzywną od 2,5 do 5 tys. zł [1] . Przyznam się, że narciarzem nie jestem - ale chyba nie trzeba nim być, żeby wiedzieć, co alkohol z człowiekiem zrobić potrafi. Ułańska fantazja rodem z nad Wisły mode on i niech mnie ktoś teraz spróbować zatrzyma. Jednak w osłupienie wprawiła mnie dalsza część tytułu - GOPR przeciw. Żeby nie było - żadnym nawiedzonym przeciwnikiem alkoholu nie jestem; co to, to nie. Wręcz przeciwnie, sam też czasami lubię wypić jakieś piwo, cenię sobie też dobre wino (za wódką jednak nie przepadam). Ale uparcie stoję na stanowisku, że pić też trzeba umieć. I nie chodzi mi wyłącznie o ilość, ale także o wybór sytuacji, w których jednak alkoholu warto by było sobie odmówić. Tak jest nad zbiornikami wodnymi, gdy zamierzamy się kąpać (potem mamy doniesienia, że ktoś utonął,

O buczeniu, czyli rzecz o Władysławie Bartoszewskim

Generalnie jestem przeciwnikiem "kopiowania" tekstów z innych blogów, dlatego też przypadek ten będzie z pewnością jednym z nielicznych wyjątków na moim blogu. Ale tekst ten jest na tyle dobry, że zdecydowałem się to zrobić (a nie ma sensu, żebym powielał te myśli, bo stanowiłoby to wyłącznie nieudolne kopiowanie własności intelektualnej pierwotnego autora). Tekst ten zamieszczam z ubolewaniem, bo dotyczy jednej z nielicznych osób, które w polskim bajorku politycznym wydawały mi się jasnym punktem, jednym z nielicznych autorytetów , jednym z nielicznych, do których miałem zaufanie, co do intencji ich działań. Cóż mogę napisać, zawiodłem się mocno na panu, panie profesorze. Nadal uważam pana za jednego z bardziej zasłużonych, żyjących współcześnie Polaków, ale nie jest to już ten sam szacunek, jakim darzyłem pana wcześniej. Szkoda. [tekst zamieszczony poniżej został napisany przez gprzezdz , pochodzi z bloga "Trochę z boku" ; adres: trochezboku.salon24.pl ; niest

Mocne kompleksy

OK, przyznaję się bez bicia - lubię patrzeć na ładne kobiety. Tak się składa, że jestem heteroseksualnym facetem ze wszystkimi tego konsekwencjami - a że to wszystko już tak zostało zaprogramowane, że kobiece wiosenne "zrzucanie ubrań" może się tylko podobać...;-) ja nie narzekam. Ale (przynajmniej w moim odczuciu) czym innym jest podziwianie piękna kobiecych wdzięków (czy to na ulicy, czy na ładnym zdjęciu - także na akcie), a czym innym jest bezczelne robienie z kobiecego ciała towaru eksportowego. Bo inaczej pewnych rzeczy nazwać nie potrafię. Jak prawie co dzień przegrzebywałem sieć w poszukiwaniu interesujących mnie informacji (muszę przy tym zawieść jednego pana - jednak Internauci nie tylko oglądają pornosy i piją przy tym piwo [1] ). Trafiłem na stronę internetową Dziennika i co zobaczyłem? Nową reklamę sieci MOBILKING (skądinąd znanej z dość oryginalnego podejścia do kobiet). A co też wymyśliła "najbardziej męska ze wszystkich męskich sieci"? Specjalnie zro

Początek końca Unii (?)

Wczorajszy nadzwyczajny szczyt UE to przykład cudu, jakiego chyba nawet sam Donald Tusk nie potrafi dokonać. Otóż jedną z konkluzji wczorajszych wydarzeń może być to, że wszyscy są zwycięzcami (ach, żeby i na Olimpiadzie takie rzeczy były możliwe...). Zachód Europy cieszy się jak dziecko, bo " Unia Europejska przemówiła jednym głosem ". Osiągnięcia szczytu jako " poważny sukces " oceniają również Prezydent Lech Kaczyński oraz Premier Donald Tusk [1] . Tymczasem (jak wynika z relacji prasowych) najpoważniejszym w skutkach działaniem, jakie jest możliwe do zastosowania względem Rosji, jest odłożenie negocjacji w sprawie strategicznego partnerstwa Unia - Rosja. Co to wszystko tak naprawdę może oznaczać? To, że na żadne zdecydowane działania w stosunku do Rosji Unia jako całość się nie zdobędzie, zaś jedyną formą aktywności Wspólnoty będą kolejne szczyty i mniej lub bardziej buńczuczne deklaracje przywódców poszczególnych państw. Przecież trzeba jakoś wyważyć między &

Złośliwość rzeczy martwych

Nawet dziecko wie, że jak się o coś dba, to trzeba to od czasu do czasu przejrzeć i naprawić. Trzeba być naprawdę naiwnym człowiekiem aby wierzyć, że taka konieczność dotyczy wyłącznie rzeczy codziennego użytku, takich jak samochody czy komputery. Otóż kwestia ta dotyczy również infrastruktury, o której na co dzień najzwyczajniej w świecie nie pamiętamy. Ot, na przykład rurociągów. I tak się składa, że zupełnie dziwnym zrządzeniem losu jutro, to jest 2 września od godz. 14:00 (dzień po nadzwyczajnym szczycie UE w sprawie Rosji, co również jest zupełnym przypadkiem) zarządzający rurociągiem "Jamał" panowie z Gazpromu postanowili - oczywiście w trosce o dobro swoich konsumentów - wyłączyć tenże rurociąg celem przeprowadzenia niezbędnego remontu. Nie ma się o co szczególnie martwić, bo rurociąg wznowi swoją pracę już dwa dni później (4 września, o godz. 22:00), chociaż - niestety, zapewne z przyczyn technicznych - przesył surowca odbywać się będzie w ograniczonym zakresie (do 5

Bo toaleta jest moja, P-R-Y-W-A-T-NA

Jak donosi dzisiejsza Gazeta.pl, tak właśnie dostępu do toalety broni... właściciel Restauracji Antycznej w Sławie . Przytoczyłem na początku te bardziej delikatne słowa krewkiego biznesmena, bo jak czytamy teksty w stylu To nie jest restauracja dla jakichś ku..w. Wyp...j stąd. I pamiętaj, s..j tam, gdzie jadłaś (...) [1] również się zdarzają. I nie było to przywitanie namolnego gościa, który po raz kolejny stara się sprofanować toaletę "antyczną" swą niegodną osobą, ale Kustosza (Kustoszkę?) Biblioteki Uniwersyteckiej w Zielonej Górze , która - według doniesień gazety - grzecznie zapytała się o możliwość skorzystania z toalety, oferując przy tym zapłatę. Ta właśnie pani przywitana została z tym podziwu godnym wyczuciem smaku i taktu. I nie był to ponoć wyjątek. Pytanie burmistrza o interwencję w tej sprawie (bo taki wątek również przewija sie w dalszej części artykułu) jest rzeczywiście zupełnie bezsensownym pomysłem. Bo co miałby zrobić taki człowiek? Wydać zarządzenie o ku