Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2008

O Gorzowie W., co wielkim światem ponoć nie jest

Na świecie dużo się dzieje. Niektórzy zapowiadają, że będą "bronić Gruzji do upadłego" [1] (chciało by się rzec - do ostatniego podmuchu rosyjskiego gazu..). Nie od dziś przecież wiadomo, że liczne kraje Wspólnoty mają swoje interesy, które - delikatnie mówiąc - mogłyby być zagrożone po naciśnięciu Rosji na odcisk (Rosja wtedy też może na coś nacisnąć, i co dalej?). Właśnie zobaczyłem informację o tym, że UE nie nałoży sankcji na Rosję [2] , także wszelkie moje domysły się potwierdzają. Inną ważną informacją dnia dzisiejszego jest fakt, że prezes NBP , pan Sławomir Skrzypek będzie miał nowy (ponoć służbowy) samochód [3] . Ale żeby za nudno nie było, jego maszyna ma kosztować 350 tys. złotych. Parafrazując stare, dobre, polskie powiedzenie - " Poznasz ważnego po furze jego " (nie trzeba chyba dodawać, że samochód ten - jak i reszta floty samochodowej dla NBP - będzie sponsorowany przez organizację charytatywną "Budżet publiczny"). Pisałem jakiś czas t

Rosyjska lekcja konsekwencji

Z zainteresowaniem obserwuję to wszystko, co dzieje się w polityce międzynarodowej od wczoraj, kiedy to prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew uznał niepodległość dwóch separatystycznych republik gruzińskich, Osetii Południowej oraz Abchazji . Głosy na prawie całym świecie są zgodne - działanie prezydenta Rosji stanowi naruszenie prawa międzynarodowego. I jak najbardziej się z tym zgadzam. Czekałem również na reakcję polskiego rządu w tej sprawie. W oświadczeniu polskiego MSZ czytamy: Oświadczenie MSZ w związku z uznaniem przez Federację Rosyjską niepodległości Osetii Południowej i Abchazji 2008.08.26 Polska jednoznacznie opowiada się za poszanowaniem integralności terytorialnej Gruzji. W dalszym ciągu czekamy na pełną realizację sześciopunktowego planu Sarkozy-Miedwiediew, którego ostatni punkt mówi o konieczności międzynarodowej dyskusji na temat przyszłego statusu Osetii Południowej i Abchazji oraz rozwiązań, które zagwarantują trwałe bezpieczeństwo w regionie. Uważamy, iż wszystkie

Ciekawe czasy

" Wycofywać się jak Rosjanin z Gruzji. " - chyba można już uznać, że jest nowe powiedzenie, które przy odpowiednich zabiegach może na stałe zagościć w słowniku języka polskiego. Tak jakby już wyszli, a jednak nadal tam są. Kiedy coraz więcej polityków zaczyna się zastanawiać nad możliwością wybuchu nowego konfliktu zbrojnego na skalę świata, mi w głowie kołacze się jedna myśl - chcieliście, to teraz macie. Sytuację taką przepowiadało wielu specjalistów od spraw międzynarodowych już w lutym tego roku, kiedy prawie wszyscy (na pewno z wyjątkiem Serbów) entuzjastycznie witali nowe dziecko amerykańskiego boju o wolność i niepodległość narodów świata, Republikę Kosowa (oczywiście w gronie szybko uznających niepodległość musiała znaleźć się również Polska, bo jak [1] ). A teraz nagle wszyscy się dziwią, że Rosja wykorzystuje ten fakt do prowadzenia własnej gry. Dmitrij Rogozin porównuje aktualną sytuację do tej, jaka miała miejsce w Europie w 1914 (co więcej ma nadzieję, że Miche

Olimpiada skończona. Można jechać.

Wszyscy dobrze pamiętamy masowe protesty na ulicach wielu miast w Polsce i na tak zwanym świecie, jakie wybuchły na znak poparcia z walczącymi o swoje prawa Tybetańczykami [1] . Tysiące (jeśli nie miliony!) stały się nawet bardziej tybetańskie od Jego Świętobliwości Dalajlamy XIV Tenzina Gjatso (warto wspomnieć, że Dalajlama nie optuje za pełną niepodległością Tybetu, walczy zaś o poszanowanie praw Tybetańczyków do własnej kultury oraz religii... i egzekwowanie zapisów konstytucji chińskiej dotyczących Tybetańskiego Regionu Autonomicznego ). Ja niestety (lub też stety) z racji studiów patrzę na politykę międzynarodową bardziej przez okulary realpolitik niż wishful thinking . A fakty są niepodważalne - chiny w tym momencie są potęgą gospodarczą i praktycznie żadnego z wielkich krajów Zachodu "nie stać", na zadzieranie z tym ekonomicznym gigantem (czy na "glinianych nogach", to może okazać się w przeciągu najbliższych lat... ale jednak gigantem). Obrońco praw Tybetu

Się (nie?) przelewa

Po wczorajszym meczu polskiej reprezentacji nie zostało nic, tylko wyjść i się napić czegoś mocniejszego... Ja co prawda z tej opcji spędzania wieczoru nie skorzystałem, ale trójka naszych reprezentantów - Artur Boruc (wczoraj nie bronił, co nie znaczy, że się nie zestresował grą zespołu), Dariusz Dudka i Radosław Majewski - jak najbardziej. [1] O całym zajściu dowiedzieliśmy się dzisiaj wszyscy, gdy Leo Beenhakker postanowił uszczuplić na czas nieokreślony naszą kadrę o tych trzech zawodników (zostało to również potwierdzone przez towarzystwo wzajemnej adoracji i opłacania [2] ). Nie wiem, czy bardziej chciało mi się śmiać czy płakać, gdy okazało się, że tylko ta jedna noc była bardziej obfita w kontakty z napojami wyskokowymi wśród reprezentantów polskiego życia sportowego. Jeden z działaczy PZLA , przebywający z kadrą na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie tak bardzo chciał się przekonać o prawdziwości zieloności trawy w Chinach (pamiętał przecież sławne występy na otwarciu

Nic się nie stało, Polacy...

Mecz nr 700 polskiej reprezentacji w piłce nożnej mamy już za sobą [1] . Jak to jest ogólnie przyjęte, okrągłe rocznice zawsze zachęcają (zmuszają?) mnie do refleksji. Znawcą nie jestem, także całość będzie z pozycji laika (nawet więcej - kibica kanapowca). Jestem jednak ciekawy, jaką część grupy kibiców reprezentuję (śmiem przypuszczać, że zdecydowaną większość - jednak specjalistycznych badań nie prowadziłem; mea culpa ). Zdumiewające jest to, jak czekam na kolejne mecze biało-czerwonych - z nadzieją kilkunastoletniego chłopca, który nadal wierzy, że tym razem nagle się przebudzą, że wzniosą się ponad wyżyny i nagle zobaczę prawdziwe Orły (Engela?) zamiast miotających się po podwórku wróbli. Ostatnie mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii nieco rozwiały wszelkie nadzieje kibiców na nadzwyczajne zmiany w polskiej piłce nożnej (rozbudzone nadzwyczajnie po sensacyjnym zwycięstwie nad Portugalią), zaś dziś - co warto zauważyć, 3 tygodnie przed pierwszym meczem eliminacyjnym do Mistr

Orędzie Prezydenta, czyli kampania przed prognozą pogody

Owszem, ktoś mi tam kiedyś w czymś pomagał... ale generalnie to wszystko moja zasługa . Właściwie tym jednym zdaniem można streścić główne przesłanie prezydenckiego orędzia, którym uraczyłem się między jednym a drugim łykiem herbaty o godzinie 20:00 czasu lokalnego. Wybór czasu antenowego - idealny. Biorąc pod uwagę trwającą Olimpiadę w Pekinie oraz okres wakacyjny (co prawda na ostatniej prostej, ale jednak), wygłoszenie orędzia przed wiadomościami sportowymi i prognozą pogody to strzał w dziesiątkę. Początek jak najbardziej słuszny. Zgadzając się lub też nie z celowością / sensem / racjami instalacji osławionej już tarczy antyrakietowej w Polsce trzeba przyznać, że jutrzejszy dzień, czyli podpisanie porozumienia w tej sprawie może być bardzo znaczący dla naszego kraju. Dobrze również, że zostały podkreślone dwa aspekty takiego działania - suwerenność Polski w podjęciu takiej decyzji oraz defensywny charakter instalacji. Ale dalej następuje już właściwie to, o czym wspominałem na poc

Gdzie dwóch, tam trzeci... czyli kto?

W politologii funkcjonuje pojęcie koabitacji (lub też kohabitacji; od francuskiego słowa cohabitation - współzamieszkiwanie). W Polsce z taką sytuacją spotykamy się już nie po raz pierwszy, jednak chyba pierwszy raz wywołuje ona aż takie emocje (co prawda większość z nich - oprócz uczucia zażenowania i rozgoryczenia - dotyczy wyłącznie polityków, ale zawsze to coś). Pojawiały się pomysły na zmianę tego stanu rzeczy [1] , ale - przy braku zaskoczenia wszystkich obserwujących - rozwiązanie konfliktu wyłącznie generuje kolejny konflikt. Jak trudno jechać na jednym wózku, który teoretycznie jedzie w jedną stronę, ale chyba zupełnie innymi torami (chociaż momentami mam też poważne wątpliwości, czy oby na pewno chodzi o jeden wózek...). Każdy powód jest dobry, żeby się trochę pokłócić i pokazać, kto tu ma więcej racji. A to trzeba wybrać jakieś miejsce na podpisanie ważnej umowy [2] , a to trzeba pokazać się w telewizorni i jak mąż opatrznościowy przekazać narodowi kilka słów ku pokrzepi

Wyścig z... prawem

Jakiś czas temu mój kolega na swoim blogu napisał notatkę Nasza klasa - Twoje narkotyki . O ile tamto działanie w sposób ewidentny łamało polskie prawo (Ustawa z dnia 29 lipca 2005 o przeciwdziałaniu narkomanii, mamy tu do czynienia z nielegalnym obrotem środkami odurzającymi i substancjami psychotropowymi ), o tyle z tego, co donoszą ostatnio media, środki działające podobnie do znanych narkotyków (LSD, amfetamina czy tabletki ekstazy) będą najprawdopodobniej niedługo dostępne na polskim rynku... w specjalnych sklepach. Czyli nie ma nawet mowy o dreszczyku emocji kupowania czegoś "spod lady"! Ładnie, pięknie, legalnie... zgodnie z zasadą, że co nie jest zakazane ani nakazane, jest dozwolone. Nie trzeba się nawet za długo zastanawiać, by domyślić się, o co chodzi - W Wielkiej Brytanii sklepy z dopalaczami istnieją od 2003 roku, a produkty sprzedają się bardzo dobrze, wręcz fantastycznie - mówi kierownik polskiego oddziału World Wide Suplement Importer, który nie zgadza się n