Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2008

Sprostowanie

Tytuł ma właściwie podwójne znaczenie. Po pierwsze winien jestem pewne sprostowanie, dotyczące informacji podanych we wpisie z 13 grudnia 2008 (" Kryzys? Nie u nas. "). Zgodnie z orzeczeniem sądu sprostowanie, jakie winien jest wygłosić poseł Zbigniew Ziobro nie jest środkiem karnym, a jedynie elementem zadośćuczynienia z powodu wyrządzonej szkody. W związku z tym nie będzie miał do tego przypadku zastosowania wspomniany przepis z art. 57 Kodeksu wykroczeń - także drodzy przyjaciele pana Zbigniewa z PiS (i nie tylko) - zaczynajcie hojnie otwierać swoje portfele ;-) Błądzić jest rzeczą ludzką, jednak w ramach przyzwoitości należy przyznać się do błędu i w miarę możliwości naprawić jego skutki. Prawda, panie pośle? Ale w tym miejscu może być pewna ciekawostka. Pan poseł Zbigniew Ziobro nie musi się bać aż tak bardzo o swoje mieszkanie i kondycję finansową - o ile jest to jeszcze możliwe, jest zdecydowanie prostszy i mniej kosztowny sposób załatwienia tej kwestii - wystarczy zwo

A dzień święty - Święcić

W niedzielny wieczór zabrałem się za pisanie listu do bliskiej mi osoby. We wcześniejszej rozmowie z Nią padło stwierdzenie, że nie jest przypadkiem czas, w którym ten list piszę (oczywiście w swej przekorze przesympatycznej ta Niewiasta Droga nie omieszkała wspomnieć mi o tym, że po całym weekendzie to Ona się co najmniej elaboratu spodziewa, a ja pisać zaczynam dopiero teraz ;-) ). Dlaczego pisałem dopiero w niedzielny wieczór? Dla mnie było to oczywiste (taki element nowej świeckiej tradycji). Niedzielny wieczór to dla mnie czas wyjątkowy, czas przeznaczony dla moich najbliższych lub dla mnie - na to, co lubię, na to, co sprawia mi przyjemność. Często są to sprawy, na które ciężko w tygodniu wygospodarować czas - które często robi się może i z nie mniejszym zaangażowaniem, ale jednak w pewnym pośpiechu, myśląc nad tym, co jeszcze jest do zrobienia. W niedzielny wieczór robię sobie gorącą herbatę, włączam muzykę, którą lubię - i piszę list, starając się zebrać wszystkie myśli (te

Kryzys? Nie u nas.

Kryzys ponoć wszędzie szaleje. Kryzysy mamy przy próbie podniesienia się z łóżka o 6 nad ranem, kryzys na śniadanie do kanapki, kryzys na obiad i na kolację. Co prawda już kilkadziesiąt lat temu mieliśmy Kryzysową narzeczoną , ale przecież wiadomo, że to nie to samo, co teraz. Teraz to dopiero mamy K ryzys. A co, jeśli dopadnie Cię kryzys finansowy? Masz do spłaty sporą sumkę z Twojej marnej - powiedzmy poselskiej - pensji. Oczywiście zapłata jest zupełnie niesłusznie wymierzona przez ten zły, paskudny, niedobry, skorumpowany, nieuczciwy, bezlitosny sąd. Koledzy nawet chcą poratować [1] ( Prawdziwych Przyjaciół poznaje się w biedzie ! A bieda przecież blisko kryzysu), a tu znowu nic z tego (przecież tworząc prawo niekoniecznie trzeba je znać; zainteresowanych odsyłam do art. 57 Ustawy z dnia 20 maja 1971 r. Kodeks wykroczeń ). I znowu kryzys. Przedsiębiorczy człowiek wie bardzo dobrze, że jak się (nawet rzekomo [2] ) nie ma pieniędzy, trzeba je zdobyć. Najlepiej coś sprzedając - powie

Dom Historii Niczyjej

Jedne z ostatnich, jakże wdzięcznych ciekawostek, są zawirowania wokół planu stworzenia Domu Historii Europejskiej. W sprawie kwestii formalnych: jego powstanie zostało zaproponowane w raporcie stworzonym na zamówienie Prezydium Parlamentu Europejskiego (PE) [1] , zaś "ojcem chrzestnym" pomysłu jest Hans-Gert Pöttering (o powstaniu takiego miejsca wspominał już 13 lutego 2007 w swoim przemówieniu programowym, jako przewodniczący PE) [2] . W swoich (nad wyraz) optymistycznych założeniach muzeum ma stanowić miejsce pielęgnowania pamięci o europejskiej historii i dziele zjednoczenia, otwartego na przedstawienie dalszego kształtowania się tożsamości europejskiej [2] . Teoretycznie główna uwaga ma być poświęcona okresowi od I wojny światowej [1] (tak, warto zacząć od czegoś budującego...), jednak z przecieków i komentarzy wyraźnie widać, że przedstawiona historia ma sięgnąć nieco "głębiej" w mroki dziejów Europy (do starożytności?) [2] . O ile po II wojnie świ