Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2009

Atomowe weto Niemiec

Tak mnie naszło na krótką, treściwą notatkę po przeczytaniu pewnej wiadomości z Onet.pl. Otóż burmistrz Berlina -- Klaus Wowereit , oraz premier graniczącego z Polską landu Brandenburgia Matthias Platzek wyrażają swój sprzeciw wobec planów budowy elektrowni atomowej w Polsce, w pobliżu granicy polsko-niemieckiej [ 1 ] . Jako powód tego sprzeciwu inny z niemieckich socjalistów, Daniel Buchholz podaje obawę o bezpieczeństwo Berlińczyków w razie awarii elektrowni, podobnej do tej z Czarnobyla, 1986 roku . "Gryfino leży zaledwie około 100 km od Berlina. W razie awarii jak w Czarnobylu (w 1986 roku) stolica Niemiec bezpośrednio ucierpiałaby w wyniku możliwego promieniowania radioaktywnego" [ 1 ] Po pierwsze drodzy socjaliści jakby zapomnieli, że katastrofa z Czarnobyla miała miejsce 23 lata temu, a od tego czasu technika -- także ta atomowa -- poszła zdecydowanie do przodu, po drugie na rozmiary tragedii miała w pewnym sensie wpływ polityka propagandy ZSRR, która w żadnym wyp

Z igły - widły, czyli o manipulacji słów kilka

Jeżeli jeszcze ktoś nie wie, że "mamy następnego papieża" czy też "nowego Małysza" [1] (oczywiście wg Andrzeja Morozowskiego ), to raczę o tym poinformował Szanowne Czytające i Szanownych Czytających, boć to przecież wieść nie mała. A poważniej rzecz ujmując, nawet nie chciało mi się pisać na ten temat osobnej notatki, bo wystarczyło mi wysłuchiwanie tego komunikatu przez bez mała tydzień, a i uczestniczyć w powszechnym orgazmie społecznym nie miałem ochoty. Bo i czym się tu podniecać? Nie dość, że Parlament Europejski to organ o jednak nadal niezbyt silnej pozycji (głównie rola kontrolno-konsultacyjny w stosunku do Komisji Europejskiej , która trzęsie całą unijną, realną polityką), do tego pożerający całą masę środków pochodzących z kieszeni unijnych podatników (czytaj: nas) -- a sam przewodniczący (oprócz oczywiście wyższego uposażenia niż szeregowy europarlamentarzysta, także Pan Buzek rzeczywiście ma się z czego cieszyć), ma tak naprawdę kompetencje organizac

Bądź premium

Fakt, zdarzało mi się (ba, nawet nadal mi się zdarza ;-) ) pogrywać w gry z serii MMORPG czy MMOSG (no dobrze, raczej w te drugie). Pewnym fenomenem dotyczącym tych gier jest dla mnie kwestia wykupu kont premium , czyli jedna z najgłupszych form wydawania pieniędzy, jaka tylko przychodzi mi do głowy (z tym, że jeżeli ktoś wydaje, ktoś też musi zarobić -- także wyrazy uznania dla osób, które wykorzystując prosty mechanizm psychologiczny umiały się dorobić całkiem niezłych -- już nie wirtualnych -- środków finansowych). Dla osób mniej wtajemniczonych w specyfikę strategicznych gier on-line -- ich tematyka oraz stopień złożoności są różne: od prostego "chodzenia i łupania we wszystko, co się rusza" (vide Tibia ), po rozbudowywanie umiejętności swojej postaci przez walki i wypełnianie misji ( Knight Fight -- również niezbyt absorbujące psychicznie zajęcie, tylko layout zdecydowanie lepszy i mniej czasu pochłania ;-) ), po gry, w których dobra strategia może okazać się kluczem

Ratuj, co modne.

Krótka notatka przed pójściem spać (gdybym nie zerknął na AntyWeba , pewnie poszedłbym spać kilkanaście minut wcześniej ;-) ). Grzegorz Marczak z AntyWeba wspomniał o zielonkawej fali przetaczającej się właśnie przez Twittera , co oczywiście związane jest z "ratowaniem" irańskiego społeczeństwa. Znowu powiedzą, że marudzę -- automatycznie po przeczytaniu tej wiadomości przypomniały mi się masowe akcje związane z ratowaniem zagrożonego Tybetu w trakcie Letnich Igrzysk Olimpijskich w Pekinie . Niedługo minie rok -- jeden rok wystarczył, aby tym odleglym od Polski miejscem interesowały się jedynie grupy "na stałe" związane z tematyką tybetańską, jak chociażby ratujtybet.org . Założę się, że połowa aktualnie włączających się w masowe akcje "ratowania Iranu" jeszcze rok temu ratowała Tybet, ma o tym kraju takie samo pojęcie, jakie miała o Chinach -- i tak samo będzie pamiętała o tym kraju, jak pamięta aktualnie o ofiarach chińskich represji. Całą klawiaturą po

Iran 2009 (historia alternatywna)

Zastanawiam się czasami, czy właśnie tak wyglądałaby Rewolucja Chomeiniego z 1979 , gdyby powszechniejszy był wtedy dostęp do środków masowej komunikacji -- internetu i telefonii komórkowej, z możliwością przesyłania filmów i zdjęć. Ryszard Kapuściński miałby wtedy zapewne znacznie mniej pracy (chociaż -- co jest pewną ciekawostką -- z dość wiarygodnego źródła dowiedziałem się, że Kapuścińskiego tak naprawdę nie było w Iranie podczas pisania jego słynnego reportażu... ). Jednak tak bardziej aktualnie, czyli odrobina historii oraz teorii spiskowych. Zacznijmy od tego, że USA, Izrael i parę innych przyjaznych krajów miało z Iranem pewien problem (zaś skala problemu była -- i nadal jest -- odwrotnie proporcjonalna do odległości geograficznej od tego państwa). Wtrącę tylko, że najprawdopodobniej niektórych haseł władz irańskich nie trzeba brać aż tak serio, jak gdyby mówili coś takiego przywódcy krajów Europy Zachodniej, załóżmy Niemcy z 1938. Kwestie różnic mentalności, języka i kultury

Wolność wolnością, ale...

Ostatnio dzieje się wokół mnie masa rzeczy, która skłaniają mnie do myślenia, jak to właściwie jest na świecie z tą wolnością. Coraz częściej mam przeczucie, że nie za bardzo. Co zaś zabawniejsze (i tutaj kolejny dziwny wniosek) ci, którzy najgłośniej o tej wolności krzyczą, stosunkowo często jej odmawiają innym -- czytaj tym, którzy bezczelnie upierają, się, aby w danej kwestii mieć inne, mniej poprawne politycznie zdanie. Nie zabraniają wprost, nie wysyłają bojówek z kijami -- a jednak udaje im się stworzyć pewien społeczny front, skutecznie odmawiający racji bytu innej od prezentowanej przez nich opcji. Jak to się dzieje? Nie pytajcie, bo nie wiem. Może trzeba by tu psychologa, socjologa społecznego... Ot, na przykład problemy ostatnio miała młodziutka Carrie Prejean , która -- ku oburzeniu niektórych -- ma czelność mieć mniej popularny pogląd na temat małżeństw homoseksualnych . Cytując za Olgierdem Rudakiem z Lege Artis: "Żyjemy w kraju, w którym można wybierać między małże

Antysemityzm polityczny

To, że Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ) powinna zostać albo rozwiązana, albo gruntownie zmodyfikowana wydaje się niemalże oczywistą oczywistością dla każdego, kto choć pobieżnie obserwuje politykę międzynarodową. Aktualna sytuacja, jaka ma miejsce na " Światowej Konferencji przeciwko rasizmowi, dyskryminacji rasowej, ksenofobii i pochodnym formom nietolerancji " w Genewie pod egidą ONZ nie pozostawia już chyba złudzeń tym, których nadal dręczyły jakieś większe wątpliwości. Nie zamierzam rozwijać tutaj tematu konfliktu arabsko-izraelskiego * i tego, kto ma w nim rację -- bo nawet próba nakreślenia chociażby najważniejszych jego aspektów to materiał co najmniej na pracę magisterską, nie bloga -- zaś jednoznaczne opowiedzenie się po którejkolwiek ze stron (przy obecnym stanie prowadzonego konfliktu) jest w moim mniemaniu znacznym uproszczeniem problemu (żeby nie użyć mocniejszych słów, bo mam na ten temat nieco mocniejsze określenia, ale będę się starał nikogo nie ura

USA...?

Coś ostatnio czasu nie za dużo, dlatego blog zaniedbany jak nigdy. Ale dla przyzwoitości warto coś napisać -- choć godzina już słuszna -- bo mi obserwujący / czytający w ogóle zrezygnują ;-) [z tego miejsca pozdrawiam Was cziule ;-) ]. Przeglądając wiadomości trafiłem na informację o ponownej próbie sklecenia przez pułkownika Muammara (swoją drogą -- na zdjęciu z Wikipedii w jakiś sposób przypomina mi Pana Palikota... oczywiście bez obrazy dla żadnego z Panów ;-) ) organizacji jednoczącej państwa afrykańskie -- Stanów Zjednoczonych Afryki ( United States of Africa , USA) [1] . Wdzięczny skrótowiec "USA" momentalnie skojarzył mi się z tym bardziej popularnym -- United States of America... Zdecydowanie lubię czarny humor. Rzetelnej analizy niestety nie skonstruuję -- co prawda islam na kontynencie afrykańskim występuje, jednak nie są to tereny moich wzmorzonych studiów. Wystarczy jednak krótki rzut okiem na Afrykę i już mamy nieco pomysłów na realność / sensowność przeprowadz

Magiczne słówka

Ponad miesiąc temu pisałem o "zmianach" w polityce Stanów Zjednoczonych, które są stopniowo (nie)wprowadzane przez nowego rezydenta Białego Domu - prezydenta Baracka Husseina Obamę II (wpis "Change?" z 9 lutego 2009 ). Właśnie nadszedł czas na kolejny rewolucyjny "odwrót" od polityki jego poprzednika, George'a W. Busha . Jak donosi portal Onet.pl [1] (korzystając z informacji worldnetdaily.com ), nie będziemy już teraz mogli tak często słyszeć o ukochanym dziecku prezydenta Busha - wojnie z terrozyzmem . Nie jest to jednak związane z wprowadzaniem realnych zmian w polityce USA, a... zmianą nazwy. W najbliższym czasie częściej powinniśmy słyszeć o "Operacjach Związków Zagranicznych" (Overseas Contingency Operation), cokolwiek będzie mieściło się pod tą enigmatyczną nazwą, zaklinającą rzeczywistość. Faktycznie, mamy Obamowe "Change". A nawet "Yes We Can". Źródło: [1] Onet.pl, To już koniec "wojny z terroryzmem"

A tego akurat na szkoleniu nie było...

Właściwie przygotowuję inny materiał na wpis, ale jak przeczytałem tę wiadomość, nie mogłem się powstrzymać - uwiecznię ją na blogu... O tej sprawie pamięta cała akademicka Łódź. 5 lat temu (w nocy z 8 na 9 maja 2004) podczas zamieszek wywołanych przez bandytów w czasie Juwenaliów ( pseudokibicami nie chcę ich nazywać, bo za bardzo kojarzy się z kibicami - grupą społeczną, którą bardzo cenię i szanuję) na łódzkim osiedlu akademickim Lumumbowo padły strzały. Policja "przez pomyłkę" użyła ostrej amunicji, zginęło dwoje młodych ludzi. Na wyjaśnienie tej pomyłki przyszło nam czekać długie 5 lat (przypomnę - postępowanie sądowe w sprawie Josefa Fritzla trwało tydzień...). Właśnie minął drugi dzień procesu, na ławie oskarżonych zasiadły trzy osoby. Jednak kiedy przeczytałem dzisiaj o tym, co dzieje się na sali sądowej... Zresztą - nie ma nawet co pisać, wystarczy przeczytać (wyjaśnienia Małgorzaty Z.; fragment artykułu autorstwa Marcina Masłowskiego , zamieszczonego w serwisie

YAPA 2009

Łódź szuka - czasami wydawało by się, lekko na siłę - wydarzeń, z którymi może aspirować do miana Europejskiej Stolicy Kultury 2016 (o zmaganiach tego miasta z tym związanych pisałem już kilkakrotnie). Tymczasem w Łodzi mają miejsce wydarzenia naprawdę wartościowe, które (przynajmniej moim zdaniem) mijają zbyt cicho, jak na ich rangę. Tak, tak - jestem pod wrażeniem trwającego właśnie festiwalu YAPA 2009. Przyznaję się bez bicia, że w tym roku dopiero po raz pierwszy udaje mi się uczestniczyć w tym festiwalu - i szczerze żałuję, że nie robiłem tego od pierwszego roku mojego zamieszkiwania w Łodzi. Trzy dni festiwalu, koncerty młodych, ciekawych zespołów z całej Polski oraz "gwiazd" muzyki turystycznej ( Dom o Zielonych Progach , Na Bani, Cisza jak ta , Słodki Całus od Buby ). Na festiwalu (który ma już pionad 30-letnią historię!) swoje pierwsze kroki stawiali m.in. Wolna Grupa Bukowina , EKT-Gdynia , Elżbieta Adamiak . Kawałek gór w samym centrum Polski, kawałek historii pol

Dostał dożywocie i siedzi...

Dostał dożywocie za gwałt i teraz siedzi w więzieniu. Zdanie to - zrozumiałe dla każdego - jest zupełnie niepoprawne biorąc pod uwagę język prawny i język prawniczy . Mimo, że określenia "dożywocie" oraz "gwałt" są w tym kontekście zupełnie niepoprawne, nagminnie są używane w mediach, co tylko utrwala ich niewłaściwy odbiór przez ogół społeczeństwa. Dlatego niesamowicie zdziwiło mnie (i pozytywnie zaskoczyło) zakończenie artykułu znalezionego na portalu gazeta.pl (choć sam artykuł oczywiście nie napawa optymizmem...): Chłopaka zatrzymano, gdy wrócił do widzewskiego mieszkania dziadków. Za zabójstwo grozi mu nawet dożywotnie pozbawienie wolności . [1] Wyrazy uznania dla autora tekstu - pierwszy raz spotkałem się w mediach z poprawnym określeniem tego rodzaju kary (chyba że autor jest prawnikiem, co sporo by wyjaśniło ;-) ). A teraz krótki słowniczek pojęć, wyjaśniający niewłaściwość zdania otwierającego post (z tym, że najciekawsze zostawię sobie na koniec ;-) ): 1

Waldemar Pawlak jest Arabem

Polska Pawlakiem stoi. A przynajmniej część rodziny i znajomych pana wicepremiera, dzięki któremu mogą jakoś się wyżywić [1] . Już nawet nie chce mi się wnikać, czy artykuł ten jest wynikiem politycznych zmagań PO z PSL, czy może wynika z "antypolskiego kapitału" stojącego za wydawcą ... Nachodzi mnie jednak inna refleksja - Waldemar Pawlak z pewnością jest Arabem (lub co najmniej myśli zgodnie z arabskimi wzorcami kulturowymi). Bo co powiedziałby typowy Arab w takiej sytuacji? To samo, co wicepremier Pawlak. Czyli to, że nie ma w tym nic dziwnego, że daje się pracę ludziom, którym się ufa (z tą różnicą, że Arab zdecydowanie postawiłby na rodzinę, nie znajomych). Warto zauważyć, że w wielu (o ile nie wszystkich) państwach arabskich coś takiego jak nepotyzm po prostu nie istnieje (pisząc bardziej precyzyjnie - nikt nie używa tam takiego określenia, bo zachowania uważane w naszym kręgu kulturowym na nepotystyczne, w państwach arabskich są jak najbardziej prawidłowe, normalne

Kto może, a kto jednak nie...

Przeglądając dzisiejsze wiadomości trafiłem na artykuł " Amerykanie tracą złudzenia co do Iranu " [1] . Właściwie wydaje się, że to nic nadzwyczajnego (większość artykułów dotyczących relacji irańsko-amerykańskich już tylko pobieżnie przeglądam - z góry domyślając sie, jakie tezy będą w nich zawarte). Jednak tym razem było inaczej, bo dałbym sobie rękę odciąć, że... No właśnie, byłem niemal pewny, że jeszcze tego samego dnia na tym samym portalu trafiłem na artykuł, który sugerowałby coś zupełnie innego! A że kto szuka, ten znajduje - znalazłem. Chodzi o tekst pod tytułem " Iran nie ma wysoko wzbogaconego uranu ". Warto zwrócić uwagę na daty publikacji - artykuł " Iran nie ma wysoko wzbogaconego uranu " jest z 16:56 Iran nie ma nadającego się do budowy broni jądrowej wysoko wzbogaconego uranu i nie podjął jeszcze decyzji, czy będzie go produkował - poinformowali przedstawiciele służb wywiadowczych Stanów Zjednoczonych. [2] Następny artykuł - " Ameryk

Дерьмокрация

To, o czym już od dość dawna wiedzieli zajmujący się sprawami międzynarodowymi i politykę międzynarodową wreszcie wypłynęło na szerokie wody (także polskiego) internetu - ujawniono tajne dokumenty dotyczące polityki wewnętrznej i zagranicznej ekipy George'a Walkera Busha , dotyczące wydarzeń z 11 września 2001 i ich politycznych następstw [1] . Naiwny w tych kwestiach nie jestem - zapewne jest to tylko drobna część materiałów dotyczących polityki władz amerykańskich z tamtego okresu, ale nawet taka namiastka informacji rzuca pewne światło na to, czego byliśmy wtedy świadkami (nawet o tym nie wiedząc). Oto kraj uważający siebie za ostoję demokracji (inna sprawa - czy słusznie) w "wydaniu europejskim" * jawnie łamie wszystkie jej podstawowe zasady. Żeby przytoczyć tylko najprzyjemniejsze, najtłustsze fragmenty: Dokument z 23 października 2001 r. stanowi m.in., że wojsko może bez sądowego nakazu rewizji wtargnąć do budynku, w którym mogą przebywać osoby podejrzane o terr

Być jak Łódź (ECC 2016): runda 04

I nareszcie można napisać coś pozytywnego. Co prawda po zimie dziurawe ulice nadal straszą (sytuacja - zgodnie ze słowami pani Renaty Borkowskiej, rzeczniczki Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi - ma się stopniowo poprawiać), zaś kwestia rowerów miejskich w Łodzi odsuwa się najprawdopodobniej o rok [1] - i pozostanie tylko z zazdrością patrzyć na Kraków, który jednak szczęśliwie zrealizował część analogicznego projektu; jednak są rzeczy, o których warto wspomnieć - zdecydowanie in plus dla Łodzi. Po pierwsze miasto wreszcie odważyło się na zorganizowanie imprezy kulturalnej na (co najmniej) europejskim poziomie (cokolwiek może to znaczyć... grunt, że ranga wydarzenia będzie naprawdę wysoka). W Łodzi ze swoim jedynym w Polsce koncertem wystąpi Plácido Domingo , znany śpiewak operowy, gwiazda muzyki, której kunsztu artystycznego nikt odmówić nie może. Z organizacją wydarzenia były pewne problemy - głównie ze strony niektórych radnych, jak Wojciech Szczęsny-Zarzycki - radny z ramienia Pi

Być jak Łódź (ECC 2016): runda 03

Kolejna odsłona walki Łodzi o miano (lub też z mianem... ) Europejskiej Stolicy Kultury 2016 . Artykuł również rodem z Gazeta.pl, jednak tym razem gorący optymizm pani Agnieszki Urazińskiej [ Być jak Łódź (ECC 2016) / Być jak Łódź (ECC 2016): runda 02 ] niemiłosiernie gasi pan Krzysztof Kowalewicz w swoim artykule " Nie ma ch..., czyli żenująca impreza za milion ". Nie od dziś wiadomo, że Łódź filmem stoi. Po pierwsze "łódzka filmówka" o długim skrócie PWSFTviT , po drugie Camerimage Marka Żydowicza , przeniesiony od 2000 roku z Torunia do Łodzi, na skutek konfliktu z władzami piernikowego miasta (czyżby historia miała się powtórzyć w Łodzi?). Te właśnie skojarzenia chciały wykorzystać władze Łodzi jako podstawę budowania świadomego wizerunku miasta - łącząc więc Walentynki, koniec karnawału i filmowe skojarzenia zorganizowały za milion złotych imprezę o nazwie "Holly-Łódzkie Love Story" [1] . Początkowe plany organizacji sięgały podobno dwóch milionów

French military victories

Wbrew nadziei niektórych - jeszcze dycham , jednak natłok zajęć znacznie skrócił mi ilość tzw. czasu wolnego. Jednak jest sprawa, na opisanie której miałem ochotę od dłuższego czasu - chodzi o kwestię powrotu Francji do wojskowych struktur NATO . Jak wiadomo - lub też nie - w 1966 Charles André Joseph Marie de Gaulle postanowił wyprowadzić Francję z organizacji, którą sami Francuzi zakładali zaledwie 17 lat wcześniej. Chodziło głównie o chęć rozwoju własnego programu atomowego przez Francję oraz niechęć przedstawicieli tego kraju do rosnącej roli Stanów Zjednoczonych w Europie. Francja nie uczestniczyła w NATO w sensie militarnym, jednak politycznie była cały czas obecna. Aktualnie urzędujący 6 prezydent V Republiki Francuskiej po objęciu tego urzędu postanowił zmienić ten stan rzeczy i zadeklarował powrót Francji do wojskowych struktur NATO [1] - i tu zaczęły się schody (a ja zacząłem obawiać się o dalsze losy Paktu Północnoatlantyckiego...). Oczywiście na samym początku zaczęła s

Problematyczne "zguby"

Kiedy przeczytałem ostatnio, że z poligonu w Lublinie "zginęły" 4 czołgi [1] , które - jak się później okazało - ukradli miłośnicy metali wszelakich, pomyślałem "jednak to prawda, że Polak potrafi". Wszelkie dokonania z kradzieżą przewodów trakcyjnych bledną przy zakolegowaniu się z takim towarem, w dodatku wywiezonym prosto z poligonu. Myślałem, że takie rzeczy to tylko w GTA . Jednak po ostatnich wiadomościach znalezionych w internecie widzę, że jednak nie odstajemy znacznie od naszych sojuszników zza oceanu. Najpierw w niewyjaśnionych okolicznościach "zgubili" 87 tys. sztuk broni w Afganistanie [2] (a później dziwią się, że wojownicy afgańscy są tak dobrze wyposażeni...), dzisiaj zaś możemy się dowiedzieć, że Amerykanom "zginęło" 80 komputerów z   narodowego laboratorium nuklearnego w Los Alamos [3] . Oczywiście zawartości dysków tych komputerów łatwo można się domyślić. To ja już wolę, jak nam z poligonów giną od dawna niezdolne do walki cz

Być jak Łódź (ECC 2016): runda 02

Sprawa kandydatury Łodzi do miana Europejskiej Stolicy Kultury 2016 powraca [ Być jak Łódź (ECC 2016) ], a to za przyczyną - jakby nie było - kolejnego błyskotliwego artykułu na Gazeta.pl . Cóż się okazało? W przeciwieństwie do zachwyconych Łodzią warszawskich dziennikarzy (naprawdę, chciałbym ich zobaczyć...) rodowici Łodzianie (lub ludzie tak się określający) nie są już tak optymistycznie nastawieni do niesamowitych walorów najpiękniejszego miasta pod słońcem , którymi zachwycali się goście ze stolicy. Internauci nie omieszkali wyrazić swojego zdania w tym temacie w komentarzach do wcześniejszego artykułu. Oprócz czysto sarkastycznych uwag: "To smutne jak d... miasto. Nędza i nuda", "Trudno szukać w Łodzi walorów turystycznych. Chyba że ktoś chce sprzedać bubel jako złoto" [1] wytykają oni także konkretne minusy tego miasta, na które sam zresztą wracałem uwagę w poprzedniej notatce, studząc zadziwiający wprost optymizm pani Agnieszki Urazińskiej. "W Łodzi

Być jak Łódź (ECC 2016)

Jak wiadomo wszem i wobec , Łódź stara się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 . A kto nie wiedział, ten już wie. Łódzka Gazeta Wyborcza już od dość dawna stara się wszelkimi sposobami wesprzeć tę inicjatywę, co i rusz zamieszczając na swoich stronach artykuły zachwalające to miasto jako idealnego kandydata do tego miana. Dzisiaj trafiłem na kolejną próbę zaklinania łódzkiej rzeczywistości, czyli tekst pani Agnieszki Urazińskiej "Po co przyjeżdżać do Łodzi? Odpowiadają turyści" . Muszę przyznać, że wychodzi coraz zabawniej. Ale od początku. Kilkudziesięciu dziennikarzy z Warszawy usłyszało, że Łódź jest idealną kandydatką na Europejską Stolicę Kultury, a nasz region warto odwiedzić. [1] Usłyszeć rzeczywiście mogli, bo czego innego mieliby się dowiedzieć? Co ciekawsze, sama Warszawa (ponoć) pretenduje do tego tytułu - a przynajmniej została zgłoszona przez panią Hannę Gronkiewicz-Waltz . Myślę, że lepszym pomysłem było by zaprosić dziennikarzy z Lublina i powiedzieć im,

A jednak się kręci

Biedny Maciej Giertych - ze swoimi poglądami kreacjonisty został "na lodzie". Nie dość, że w udowadnianiu swoich tez będzie musiał walczyć z wrogimi mu od zawsze zwolennikami ewolucjonizmu , to teraz na drodze stanął mu sam Watykan... Jak można przeczytać na "dzisiejszych" stronach Onet.pl: Jeden z wysokich hierarchów kościoła stwierdził, że teoria Darwina jest zbieżna z wiarą chrześcijańską, a nawet może być zgodna z poglądami wygłaszanymi przez św. Augustyna czy św. Tomasza z Akwinu - donosi "Times". [1] Będąc bardziej złośliwym mógłbym napisać, że sam Watykan przeszedł pewną ewolucję - poglądów. Początkowo Darwin ze swoimi teoriami nie był zbyt mile widziany, bo jakże można twierdzić, że człowiek nie został stworzony, a wyewoluował ? Wydawało mi się, że pojęcie metafory czy też pewnej symboliki w literaturze jest już dość stare, ale zawsze mogę się mylić. Po jakimś czasie zaś zaczęto mieć pewne wątpliwości co do niezłomnej obrony swojej tezy - i t

Change?

Powoli zaczynami widzieć "change" i "yes, we can" w realnym świetle. Przed chwilą dotarła do mnie wiadomość z Portalu Spraw Zagranicznych , jakoby prezydent Barack Hussein Obama II wstrzymał decyzję o wycofaniu wojsk Stanów Zjednoczonych Ameryki z Iraku i przerzuceniu sił do Afganistanu [1] . Informatorzy, ze względu na wagę sprawy, nie chcieli ujawnić swojej tożsamości, ale powiedzieli, że decyzja o przegrupowaniu wojsk amerykańskich zostanie wstrzymana do czasu przedstawienia prezydentowi przez Pentagon bilansu strat i zysków oraz wiążących się z tą decyzją zagrożeń i implikacji międzynarodowych [1] . Kolejny raz widać jak na dłoni, że Amerykanie nie mieli żadnego pomysłu na Irak, oprócz wejścia tam i obalenia Saddama Husajna . Osobiście nie mam prawie żadnych wątpliwości, że po wyjściu żołnierzy koalicji dojdzie w Iraku do wojny domowej i chyba w najlepszym możliwym scenariuszu dojdzie do podziału kraju na 3 części (chociaż ciężko jest mówić, jakie wyjście

Kontrola podstawówek po łódzku

W Łodzi opracowano nowy sposób przeprowadzania kontroli szkół. Dotychczasowa metoda polegała na tradycyjnej formie wizytacji, uczestnictwa w zajęciach, zapewne też na rozmowie z dyrekcją. Ale jakimś cudem w szkole zawsze wcześniej było wiadomo, że tego-a-tego dnia ma być wizytacja. Tu się lekcję jakoś nadzwyczajnie przygotowało, do odpowiedzi brani byli tego dnia prymusi, wyrozumiali nauczyciele tego dnia przechodzili nawet sami siebie stając się istnymi aniołami edukacji (przy okazji pozdrawiam z tego miejsca swoich belfrów z lat wczesnej edukacji - tych, których wtedy doceniałem - oraz tych, których doceniłem dopiero po latach). Tam się coś poprawiło, tu dociągnęło. Już na pierwszy rzut oka widać liczne minusy tego typu kontroli. Dlatego trzeba było coś zmienić, a w zmianie systemu awangardę stanowi Łódź. Idea młodzieżowych rad miasta jest już w Polsce dość dobrze znana (oczywiście inną kwestią jest to, jak - i czy w ogóle - działają te formy organizacji pozarządowych ). W Łodzi w

Out-of-control

Z prowadzącymi / kierującymi bywa różnie. Czasami przez wiele lat starają się, aby móc kierować czymś więcej niż samym sobą [1] . Nie wiadomo, czy podziwiać ich determinację i upór w dążeniu do wyznaczonego sobie celu, czy już teraz zacząć się bać o to, co będzie, gdy cel ten osiągną. Bywa, że w celu zwiększenia swojego animuszu i kreatywności kierowniczej prowadzący muszą się wspomagać, aplikując sobie środki zwiększające fantazję [2] . Efekty mogą być zaskakujące, skutki - zgodnie z obowiązującą w polskim prawie karnym zasadą nulla poena sine lege - najczęściej już znacznie mniej zaskakują. Aczkolwiek nie wszędzie na świecie tak jest. Ot, na przykład u naszych sąsiadów z północy i ze wschodu , którzy we wspomaganiu się przez osoby kierujące nie widzą żadnego problemu [3] . W końcu - no, na przykład taki samolot - wystarczy wprawić w ruch, podnieść ponad ziemię a później automatyczny pilot (który najprawdopodobniej żadnych trunków nie kosztował) załatwi całą sprawę jak należy. Na