Jeżeli jeszcze ktoś nie wie, że "mamy następnego papieża" czy też "nowego Małysza" [1] (oczywiście wg Andrzeja Morozowskiego ), to raczę o tym poinformował Szanowne Czytające i Szanownych Czytających, boć to przecież wieść nie mała. A poważniej rzecz ujmując, nawet nie chciało mi się pisać na ten temat osobnej notatki, bo wystarczyło mi wysłuchiwanie tego komunikatu przez bez mała tydzień, a i uczestniczyć w powszechnym orgazmie społecznym nie miałem ochoty. Bo i czym się tu podniecać? Nie dość, że Parlament Europejski to organ o jednak nadal niezbyt silnej pozycji (głównie rola kontrolno-konsultacyjny w stosunku do Komisji Europejskiej , która trzęsie całą unijną, realną polityką), do tego pożerający całą masę środków pochodzących z kieszeni unijnych podatników (czytaj: nas) -- a sam przewodniczący (oprócz oczywiście wyższego uposażenia niż szeregowy europarlamentarzysta, także Pan Buzek rzeczywiście ma się z czego cieszyć), ma tak naprawdę kompetencje organizac...