Przejdź do głównej zawartości

Dziel i rządź v 2.0

Od kiedy wiosna strzeliła nam wojną, jak śpiewają od dość dawna Wesoło-Smutni [tak, nadal lubię czasami się przy nich posnuć], robi nam się kolejna wojenka podjazdowa. Co prawda bombami nam jeszcze nie puchną stragany, ale jako żywo przypomina mi to starą strategię Zarządu Destrukcji, o której pisał gotmucha w listopadzie zeszłego roku. Divide et impera. I gdyby nie to, że "afera" w miarę szybko się rozchodzi po kościach, po obu stronach widać wolę porozumienia [ Ro / Ro] i w ogóle peace&love, pomyślałbym że rolkarze są sterowani. Serio. [jako osobnik żyjący ponad ćwierć wieku w Polsce muszę mieć we krwi jakąś domieszkę uwielbienia dla teorii spiskowych, nie sądzicie?]

Właściwie sporo napisała Ola zwana Hyc ubiegając mnie (ale jej za to płacą, także wszystko w normie), dlatego pozostaje mi zająć w tej sprawie swoje stanowisko, a z pewnych względów "się czuję". Jako pieszy, rowerzysta, użytkownik MPK i incydentalnie [z wyboru] kierowca.

Prawo traktuje rolkarza jak pieszego -- fakt niezaprzeczalny. Ale szanowni rowerzyści -- nie mówcie że tak jest i kropka tylko przyznajcie szczerze, że polskie prawo (nie tylko w tej kwestii) jest najzwyczajniej w świecie zacofane. Żeby potem znowu nie było, że kogoś policja łapie, bo na moście na Dąbrowskiego nie chce sobie śmigać po wygodnej, trzypasmowej ulicy z ograniczeniem prędkości do 50 km/h (obszar zabudowany, godz. 5.00-23.00). Tak samo jak parametry tej trasy i ograniczenia prędkości na niej to jakieś nieporozumienie, tak samo nieporozumieniem jest poruszanie się osoby na rolkach po chodniku (już nie mówiąc o stanie chodników oraz wysokich krawężnikach -- które na pewno dobrze znają sami rowerzyści; prawda?). Możemy zostać na poziomie przepisów prawa i skończyć tę dyskusję ze słodkim zadowoleniem, że mamy rację. Nieważne, jak ta nasza racja ma się do rzeczywistości. I normalności*.

Rowerzyści to zawalidrogi. Blokują ruch, nie pozwalają się rozpędzić i szybko dojechać do celu. Niech idą sobie pojeździć po parku albo gdzie indziej -- tam, gdzie jest ich miejsce. Przecież rower to sport, nie uprawia się sportu blokując innym ruch.
A nie, przepraszam, to miało być o rolkarzach.

Ja wiem, że Nasz Wspaniały Ustawodawca nie mógł sobie wyobrazić tego, że moi znajomi będą w Warszawie korzystali z hulajnogi [swoją drogą, jaka rozkoszna nazwa] i dojeżdżali do pracy w układzie dom-hulajnoga-ZTM-hulajnoga-praca. A jednak. Nasz Wspaniały Ustawodawca nie może sobie wyobrazić wielu rzeczy, a fakt, że życie zawsze jest o krok przed literą prawa naprawdę niczego nie ułatwia. W związku z tym nie dajmy się długo przekonywać do tego, że rolki mogą być środkiem transportu. Wydaje mi się, że jako rowerzysta też miałem podobne rozmowy co do mojego środka przemieszczania się.

Drodzy rolkarze -- to nie tak, że rowerzyści was nie lubią przez sam fakt, że istniejecie. No dobrze -- mówię o rowerzystach, którzy myślą jak na homo sapiens sapiens przystało. Wszak rowerzyści to też ludzie i krzywa rozkładu Gaussa ich inteligencji nie będzie pewnie odbiegała znacznie od analogicznego rozkładu dla kierowców [a im bardziej rower będzie masowy, tym najpewniej wyniki będą ze sobą zbieżne].
Tutaj cały widz rozbiega się o to, jak jeździcie. I nie chodzi mi o wasze indywidualne preferencje szybkości czy doboru trasy, ale o specyfikę jazdy rolkarza -- sinusoidalny tor jazdy oraz ruchy rąk utrudniających sygnalizowanie manewrów. Rolkarze i (rolkarki?): bądźcie przewidywalni na drodze i starajcie się nie zajmować całej przestrzeni drogi rowerowej -- to wszystko. Nie chodzi tutaj o moje widzi-mi-się, ale bezpieczeństwo nas wszystkich.

Rowerzyści mogą czuć się wykorzystani. Tyle lat tłuczenia o beton, dopominania się normalności, organizowania zgromadzeń sięgających już tysiąca ludzi miesiąc w miesiąc  [przypomnienie o tym, że Masa Krytyczna to nie wycieczka po mieście] -- i nadal efekty w stosunku do włożonej pracy są marne. A tutaj [nagle?] pojawiają się rolkarze, jedno zgromadzenie o liczebności sięgającej początków Masy Krytycznej i bach. Mają czego chcieli.

Zapytaliśmy, co Urząd Miasta Łodzi planuje, by ułatwić życie rolkarzom. Dobre informacje miał dla nas... oficer rowerowy Witold Kopeć.
- Drogi rowerowe, które powstaną, będą przystosowane także dla rolkarzy. Zaprojektujemy je szersze - zapowiedział.
To może budzić zazdrość. Ale chciałbym przypomnieć, że rowerzyści nie walczą o podbój kosmosu -- walczą o Normalne Miasto, bez zasad ruchu postawionych na głowie. Walczą o miejsca, w których każdy może czuć się bezpiecznie. To naprawdę jest możliwe.

Zresztą co ja będę pisał. Jako orędownik rozwiązań typu shared space jestem przekonany co do tego, że znajdzie się miejsce dla nas wszystkich.

* dzisiejszy wpis rowerzystów na fb na temat jeżdżenia po al. Kościuszki:
[A] Ja staram się nie jeździć po takich jezdniach. Zawsze jakoś się da bokami i po chodniku. Przepisy wymyślili głupie i wiesz co o nich myślę... Nie powinno się powodować takich rozważań, ani takich wypadków.
[B] Ja też już od tej pory nie będę stosować się do przepisów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cenzura raportu Karskiego (zagadnienia żydowskie w kraju)

O tym wpisie myślałem już od czasu obejrzenia w kinie filmu Sławomira Grünberga " Karski i władcy ludzkości " (w mojej opinii film średni, w bardzo dużej części odtwórczy -- w pewnym stopniu film zmarnowanego potencjału, ale to już temat na inną okazję). W jakiś sposób jest to też nawiązanie to wcześniejszych postów z cyklu [wycinki z prasy] -- chodzi o przybliżenie czegoś, na co w internecie można pewnie gdzieś trafić, ale po pierwsze trzeba wiedzieć gdzie szukać, po drugie zaś -- absolutnie się nie Googluje. Zacznijmy od tego, że Muzeum Historii Polski ma dwie podstrony poświęcone w całości osobie Jana Romualda Kozielewskiego , znanego powszechnie jako Jan Karski: Jan Karski. Niedokończona misja oraz Jan Karski - pakiet edukacyjny . Na tej drugiej stronie w dziale "Misja" znajdziemy treść raportów Karskiego -- dokumentów uważanych za jedno z najważniejszych polskich świadectw na temat Holocaustu (obok raportów Pileckiego ; czy to nie ciekawe, że zarówno

Podcasty warte słuchania

Czasami, kiedy zabawię na facebooku nieco dłużej niż zwykle, trafiam dość szybko na pewną liczbę 'wszystkowiedów' (choć, z tego co kojarzę, Julian Tuwim znalazł dla nich ciekawsze i trafniejsze określenie...), którzy od razu przypominają mi, dlaczego więcej czasu niż na fb spędzam na słuchaniu podcastów. Pomyślałem, że jakimś (lepszym lub gorszym) pomysłem jest podzielenie się ich listą i rekomendacja dla tych najciekawszych. Z jednej strony to jakaś forma choć skromnego docenienia ich twórców i twórczyń, z drugiej - może komuś się ona przyda, kiedy będzie potrzebował ciekawszego miejsca do ukrycia się przed "nie znam się, ale i tak powiem ci, jak jest". Podcasty, które wspieram finansowo: 1. Dział Zagraniczny - nieczęsto zdarza mi się cenić kogoś tak bardzo, jak cenię sobie Macieja Okraszewskiego. I to nie tylko w odniesieniu do ogromnej pracy, którą wykonuje, oraz wiedzy i umiejętności, które ma. Pasuje mi również jego "filozofia życiowa" w kwestiach dzi

Blogi 2009

Wpis z nurtu out-of-control, czyli robię wszystko, czego nie trzeba -- odkładając na bok rzeczy, które zrobić muszę ;-) ( prokrastynacja w czystej postaci). Korzystając z konkursu na blog roku 2009 postanowiłem sprawdzić, co tam ciekawego w blogosferze -- przy okazji licząc na to, że znajdę coś nowego i ciekawego do czytania. Całe szczęście są kategorie, także od razu odpuściłem sobie przeglądanie blogów, które zdecydowanie nie są mi potrzebne do szczęścia. Także odpadły wszystkie z "Ja i moje życie", "Polityki" (mam tego wystarczająco na co dzień), "Teen" (przepraszam młodsze Koleżanki i młodszych Kolegów, to nie z braku szacunku do Was -- po prostu nie interesuje mnie to, o czym piszecie; żeby nie było, kategorię na wszelki wypadek przejrzałem)... No dobrze, odpuściłem sobie właściwie wszystkie kategorie oprócz "Profesjonalne", którą sumiennie przewertowałem. I znalazłem coś dla siebie, ale że na razie konkurs trwa, nie będę robił komuś darmo