Przejdź do głównej zawartości

To już Lato, to już Lato...

Wybory nowego prezesa PZPN już za nami. Wrażenia? Chciało by się rzec - nihil novi. Grzegorz Lato uchwałą Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego PZPN miażdżącą ilością głosów został wybrany na prezesa tejże instytucji [1] i najwidoczniej nikomu nie przeszkadzało to, że zasiadał już w jej władzach w okresie, którego chlubnym raczej nie nazwiemy. Przy okazji można dodać, że ustępujący zarząd przy ocenie swojej działalności otrzymał absolutorium (czyt. tak naprawdę nic się nie stało, wszystko było w porządku i nie ma czego się czepiać). Wspomnę - bardziej w ramach ciekawostki - że słowo absolucja (pochodzące od łacińskiego rdzenia absolutio) oznacza rozgrzeszenie, odpuszczenie grzechów [2]. Ciekawe skojarzenia, nieprawdaż? Jedyny z kandydatów, twierdzący, że dobrze jednak nie było i wypada coś wreszcie z tym zrobić (Zbigniew Boniek) otrzymał najmniej, bo zaledwie 19 głosów. Ale po absolutorium udzielonym przez tych samych ludzi, którzy wybierali prezesa, chyba nie można było spodziewać się innego wyboru. I tym samym PZPN pokazał po raz kolejny wszystkim polskim kibicom, gdzie tak naprawdę ma ich zdanie (Boniek wygrywał wcześniej wszystkie sondaże).

Ciekawy jest również wątek dotyczący szefa Ukraińskiej Federacji Piłkarskiej, Hryhorija Surkisa, który ni stąd, ni zowąd jak odważny wojownik, przewidujący klęskę swojego faworyta, ruszył mu na ratunek [3]. Na ten moment właściwie ciężko nawet domyślać się, jakie reperkusje krajowe (oraz międzynarodowe) może wywołać to zdarzenie - i na ile ono pomogło lub też zaszkodziło pozycji samego protegowanego pana Hryhorija. Niecodzienna sytuacja.

Tak czy owak, wygrał beton - czyli najprawdopodobniej nic się nie zmieni, a kibice na stadionach nadal będą radośnie skandować j...ć, j...ć PZPN. Stary zarząd odchodzi rozgrzeszony przez działaczy, a dotychczasowy prezes Michał Listkiewicz (z tego co wiem) wyrusza (ucieka?) do dalekiej Nowej Zelandii, szkolić tamtejszych sędziów piłkarskich.

Ciekawe, czego będzie ich uczył...

Post scriptum
- Jeśli Ukraina ma kłopoty, Euro 2012 możemy zorganizować z Niemcami - powiedział Grzegorz Lato w programie Moniki Olejnik "Kropka nad i". - Nie podniecaj się Grzesiu, jesteś już prezesem PZPN. Teraz twoją wypowiedź będą cytować wszystkie agencje na świecie - przywołał Latę do porządku Zbigniew Boniek, który także był gościem programu. Już godzinę po programie wypowiedź nowego prezesa nadała agencja Reutersa. [4]

Co jak co, ale do dyplomaty Grzesiowi jeszcze dużo brakuje.


Źródła
[1] Gazeta Wyborcza.pl, Zjazd PZPN - Grzegorz Lato wybrany prezesem (synteza) [dostęp: 31.10.2008]
[2] Władysław Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem, wyd. Bertelsmann Media Sp. z o.o. Klub Świat Książki, Warszawa 2000, s. 16
[3] Ukraińska federacja forsowała kandydaturę Bońka [dostęp: 31.10.2008]
[4] Sport.pl, Lato w TVN24: Możemy zrobić Euro z Niemcami [dostęp: 31.10.2008]

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niezależni.org [ku pamięci]

Wpis zdecydowanie okazjonalny, chociaż lepiej by było (w moim - jak również kilku[nastu] innych ludzi mniemaniu - gdyby takiej okazji nigdy nie było). Dzisiaj swoją działalność kończy miejsce dla mnie szczególne, przez długie lata utożsamiane z moim "internetowym domem", adresem, pod którym zawsze czułem się "u siebie". Zaczęło się kilka dobrych lat temu, kiedy kidzior (Marek Karcz) wpadł na pomysł zorganizowania strony do Listy Niezależnych Radia Łódź. Najpierw współpraca z Radiem Łódź, później przejście na własną rękę, wiele recenzji, informacji o koncertach (początkowo głównie z Łodzi, później pojawiały się informacje z Pabianic, Bełchatowa, Piotrkowa Trybunalskiego - aż w końcu nawiązano współpracę z jednym z krakowskich klubów..). W końcu organizowanie koncertów pod własnym szyldem (z banerem, który zaginął w akcji..), zloty bardziej i mniej świąteczne, ale zawsze w dobrych humorach i z niezapomnianymi akcjami. Dzieliło nas czasami prawie wszystko, łączyło zami...

Kręgosłupy moralno-polityczne działaczy KO - Trzask i prask

Żartom na temat kręgosłupa moralnego (czy, jak to określił poseł Bartosz Arłukowicz, kręgosłupa polityczno-moralnego [ 1 ]) Jarosława Gowina nie było końca. Co prawda panowie Arłukowicz i Trzaskowski pokłócili się o to w kontekście "przechodzenia z partii do partii", ale szantaż Jarosława " głosowałem, chociaż się z tego nie cieszyłem " Gowina w sprawie wyborów prezydenckich w 2020 r. przejdzie do historii polskiej polityki. Wystarczyło jednak poczekać do końca I tury wyborów prezydenckich, w których Konfederacja  popierająca Krzysztofa Bosaka wykręciła nadspodziewanie dobry wynik (chociaż kto uważnie obserwował ich kampanię nie powinien być tym aż tak bardzo zaskoczony), żeby usłyszeć całą symfonię chrzęstu pękających kręgosłupów w szeregach Platformy Obywatelskiej / Koalicji Obywatelskiej od gwałtownego skrętu w prawo. Warto zachować tę chwilę w pamięci potomnych -- kiedyś z pewnością do tego wrócimy. Zaczęło się od tweetów (sztabu) Rafała Trzaskowskiego, produkow...

Uliczna (sub)kultura strachu

Właściwie już nawet sam nie wiem, ile razy miałem taką sytuację. Jadę rowerem, przede mną ( vis-à-vis ) osoba / osoby z małym dzieckiem. Nagle "zorientowanie się w sytuacji", nerwowe przyciągnięcie dziecka do siebie, czasami dość głośne "uważaj, rower jedzie", "patrz przed siebie", "zejdź z drogi". Nie pozostaje mi w zasadzie nic więcej, jak tylko uśmiechnąć się do mijających mnie pieszych z maluchem i nieśmiało uśmiechnąć się, z nieukrywanym uczuciem zakłopotania. Niezmiennie, za każdym razem. Stałem się -- wbrew swojej woli -- uczestnikiem jednej z pierwszych lekcji "wychowania komunikacyjnego" tego młodego człowieka. Oto ja: rowerzysta, szybki, większy, "silniejszy", "ustąp mi miejsca". Oto on: pieszy, wolniejszy, "narażony na obrażenia, które mu niechybnie zafunduję, jeśli tylko nie zejdzie mi z drogi". Za chwilę pewnie pytanie "a gdzie ja jeżdżę, skoro mi dzieci prosto spod kół zabierają...