Ostatnimi czasy zrobiło się głośniej o dziwacznym pomyśle Nicolasa Sarkozy'ego (z grudnia zeszłego roku), dotyczącym stworzenia "Rady Mędrców", która - według wszelkich znanych mi zamysłów - miała by debatować i ustalać kierunki rozwoju Wspólnoty na najbliższe dziesięciolecia. Po poparciu pomysłu przez Kanclerz Niemiec, Angelę Merkel, wyszedł on poza sferę fantazji aktualnego prezydenta V Republiki Francuskiej i stał się poważnym pomysłem mającym (rzekomo) realnie wpływać na losy Unii Europejskiej. Sprawa wydaje się może mało zabawna, dopóki nie zacznie się wnikać w tę kwestię głębiej. Co prawda pierwsze pytanie, jakie się nasuwa, to "kto?" nie zaś "co?", ale pozwolę sobie zacząć od tego drugiego elementu. Tak będzie zabawniej.
Także "co?", a właściwie to "czym?" ma się zająć to szacowne grono o tak napuszonej nazwie, że chyba tylko urzędnicy mogli na coś takiego wpaść.
Fajnie brzmi, tylko pewnie nikt za bardzo nie wie, co się za tym kryje. Chyba już nie wystarczy, żeby ekonomiści dyskutowali o ekonomii, wojskowi o sprawach militarnych, specjaliści od stosunków międzynarodowych o sprawach międzynarodowych - panaceum na wszelkie bolączki ma być dwunastu wspaniałych (?). Pisząc trywialnie - "każdy z innej beczki" (nie chodzi oczywiście o kraje pochodzenia). Myśląc poważnie o przyszłości politycznej UE wydaje się to tak kuriozalnym pomysłem, że aż trudno uwierzyć, że ktoś może traktować coś takiego poważnie. A jednak. Czyżby politycy krajów członkowskich nie mieli już żadnego pomysłu na to, co dalej? Bo akcja typu "Rada Mędrców" do złudzenia przypomina mi przysłowie "tonący brzytwy się chwyta".
Skoro już wyjaśniliśmy (?) czym to szacowne grono ma się zajmować, pora przejść do zagadnienia zasadniczego, czyli "kto" ma teoretycznie wskazywać przyszłość dla 497,2 mln ludzi [2] .
Korzystając z artykułu zamieszczonego na stronie Gazety Wyborczej przytoczę skład gremium:
Kierownictwo:
Felipe Gonzalez - przewodniczący Rady, były socjalistyczny premier Hiszpanii. Według informacji na cytowanej stronie "autor gospodarczego sukcesu Hiszpanii w UE" [3]. Swoją drogą - również niezwykle skromny człowiek - sam siebie wyznaczył na członka (i przewodniczącego?) Rady Mędrców. Grunt to niezachwiana wiara we własne możliwości.
Jorma Ollila - wiceprzewodniczący Rady, z pochodzenia Fin, "były prezes oraz twórca sukcesu Nokii"[3].
Vaira Vike-Freiberga - wiceprzewodnicząca Rady, była prezydent Łotwy
Członkowie:
Mario Mont - Włoch, unijny komisarz ds. konkurencji
Wolfgang Schuster - niemiecki polityk CDU, burmistrz Stuttgartu "który chce uczynić miasto najbardziej przyjazne dzieciom przez zakładanie i wspieranie istniejących ośrodków dziennej opieki"[3]
Nicole Notat - Francuzka, była szefowa francuskiej socjalistycznej centrali związkowej CFDT;
Lykke Friis - Dunka, wicerektor Uniwersytetu w Kopenhadze, "ekspertka od spraw europejskich i zmian klimatycznych" [3];
Rem Koolhaas - holenderski architekt i publicysta, autor projektu Casa da Musica w Porto;
Richard Lambert - Brytyjczyk, były dziennikarz Financial Times i The Wall Street Journal, dziś prezes Confederation of British Industry (CBI);
Rainer Münz - austriacki ekspert ds. demografii i migracji;
Kalypso Nicolaidis - Greczynka, wykładowca na St. Antony's College w Oxfordzie i profesor Institut d'Etudes Politiques w Paryżu.
Żeby nie było, że ja - biedny sztubak - słuszne autorytety podważam. Rzeczywiście, wielu z tych ludzi (o ile nie wszyscy) to ludzie sukcesu, do których mi jeszcze bardzo daleko. Jednak nie tyle dziwią mnie ich osoby, ile rola, jaką mają - w zamiarach co niektórych - odegrać. I rodzi się słuszne pytanie, na ile jest to poważna koncepcja, a na ile... chwyt propagandowy? Lub też coś, co z założenia ma stać, ładnie wyglądać i do niczego szczególnego nie służyć.
Ale na koniec prawdziwa perełka - kto zaś uważnie prześledził listę, ten wie, o co chodzi. Widzimy jedenaście nazwisk, brakuje dwunastego. Oczywiście chodzi o kandydaturę wystawioną przez pewien kraj na Wisłą leżący. Polskę reprezentować będzie nie kto inny, jak sam mędrzec nad mędrcami, Lech Wałęsa. Wyobrażacie go sobie w takim towarzystwie? Bo ja nie. Oczywiście każdy atak na tę osobę (niemalże świętość narodową) przylepia mi nieodrywalną metkę zwolennika partii samych Prawych i Sprawiedliwych. Któż inny mógłby przecież podnieść swą niegodną rękę na Wielkiego Polaka, zasłużonego dla języka polskiego (nie chcem ale muszem?), o światłym umyśle i odważnym sercu, który niemalże sam jeden obalił cały komunizm w środkowo-wschodniej części Europy? Ano, ja. I chyba po przedstawieniu takiej kandydatury nie trzeba dodawać, że Rada Mędrców ma być jedynie śmieszną szopką ku uciesze gawiedzi, która będzie żyła w błogiej świadomości, że oto nad jej losem debatują najznakomitsze umysły współczesnej Europy - które dniem i nocą będą zgłębiały prawdy (nie)objawione i sterowały tą całą europejską łodzią ku lepszemu jutru.
Mam tylko jedno, skromne i mało znaczące pytanie - kto za tę szopkę będzie płacił?
Źródła:
[1] Polskie Radio PiK, Pomysł na Europę [dostęp: 18.10.2008]
[2] Ludność UE na podstawie, hasło: Unia Europejska, Wikipedia.pl [dostęp: 18.10.2008]
[3] Gazeta Wyborcza, Skład "rady mędrców" [dostęp: 18.10.2008]
Także "co?", a właściwie to "czym?" ma się zająć to szacowne grono o tak napuszonej nazwie, że chyba tylko urzędnicy mogli na coś takiego wpaść.
Tak zwana "rada mędrców" ma określić przyszłość i kierunki rozwoju Unii Europejskiej.[1]
Fajnie brzmi, tylko pewnie nikt za bardzo nie wie, co się za tym kryje. Chyba już nie wystarczy, żeby ekonomiści dyskutowali o ekonomii, wojskowi o sprawach militarnych, specjaliści od stosunków międzynarodowych o sprawach międzynarodowych - panaceum na wszelkie bolączki ma być dwunastu wspaniałych (?). Pisząc trywialnie - "każdy z innej beczki" (nie chodzi oczywiście o kraje pochodzenia). Myśląc poważnie o przyszłości politycznej UE wydaje się to tak kuriozalnym pomysłem, że aż trudno uwierzyć, że ktoś może traktować coś takiego poważnie. A jednak. Czyżby politycy krajów członkowskich nie mieli już żadnego pomysłu na to, co dalej? Bo akcja typu "Rada Mędrców" do złudzenia przypomina mi przysłowie "tonący brzytwy się chwyta".
Skoro już wyjaśniliśmy (?) czym to szacowne grono ma się zajmować, pora przejść do zagadnienia zasadniczego, czyli "kto" ma teoretycznie wskazywać przyszłość dla 497,2 mln ludzi [2] .
Korzystając z artykułu zamieszczonego na stronie Gazety Wyborczej przytoczę skład gremium:
Kierownictwo:
Felipe Gonzalez - przewodniczący Rady, były socjalistyczny premier Hiszpanii. Według informacji na cytowanej stronie "autor gospodarczego sukcesu Hiszpanii w UE" [3]. Swoją drogą - również niezwykle skromny człowiek - sam siebie wyznaczył na członka (i przewodniczącego?) Rady Mędrców. Grunt to niezachwiana wiara we własne możliwości.
Jorma Ollila - wiceprzewodniczący Rady, z pochodzenia Fin, "były prezes oraz twórca sukcesu Nokii"[3].
Vaira Vike-Freiberga - wiceprzewodnicząca Rady, była prezydent Łotwy
Członkowie:
Mario Mont - Włoch, unijny komisarz ds. konkurencji
Wolfgang Schuster - niemiecki polityk CDU, burmistrz Stuttgartu "który chce uczynić miasto najbardziej przyjazne dzieciom przez zakładanie i wspieranie istniejących ośrodków dziennej opieki"[3]
Nicole Notat - Francuzka, była szefowa francuskiej socjalistycznej centrali związkowej CFDT;
Lykke Friis - Dunka, wicerektor Uniwersytetu w Kopenhadze, "ekspertka od spraw europejskich i zmian klimatycznych" [3];
Rem Koolhaas - holenderski architekt i publicysta, autor projektu Casa da Musica w Porto;
Richard Lambert - Brytyjczyk, były dziennikarz Financial Times i The Wall Street Journal, dziś prezes Confederation of British Industry (CBI);
Rainer Münz - austriacki ekspert ds. demografii i migracji;
Kalypso Nicolaidis - Greczynka, wykładowca na St. Antony's College w Oxfordzie i profesor Institut d'Etudes Politiques w Paryżu.
Żeby nie było, że ja - biedny sztubak - słuszne autorytety podważam. Rzeczywiście, wielu z tych ludzi (o ile nie wszyscy) to ludzie sukcesu, do których mi jeszcze bardzo daleko. Jednak nie tyle dziwią mnie ich osoby, ile rola, jaką mają - w zamiarach co niektórych - odegrać. I rodzi się słuszne pytanie, na ile jest to poważna koncepcja, a na ile... chwyt propagandowy? Lub też coś, co z założenia ma stać, ładnie wyglądać i do niczego szczególnego nie służyć.
Ale na koniec prawdziwa perełka - kto zaś uważnie prześledził listę, ten wie, o co chodzi. Widzimy jedenaście nazwisk, brakuje dwunastego. Oczywiście chodzi o kandydaturę wystawioną przez pewien kraj na Wisłą leżący. Polskę reprezentować będzie nie kto inny, jak sam mędrzec nad mędrcami, Lech Wałęsa. Wyobrażacie go sobie w takim towarzystwie? Bo ja nie. Oczywiście każdy atak na tę osobę (niemalże świętość narodową) przylepia mi nieodrywalną metkę zwolennika partii samych Prawych i Sprawiedliwych. Któż inny mógłby przecież podnieść swą niegodną rękę na Wielkiego Polaka, zasłużonego dla języka polskiego (nie chcem ale muszem?), o światłym umyśle i odważnym sercu, który niemalże sam jeden obalił cały komunizm w środkowo-wschodniej części Europy? Ano, ja. I chyba po przedstawieniu takiej kandydatury nie trzeba dodawać, że Rada Mędrców ma być jedynie śmieszną szopką ku uciesze gawiedzi, która będzie żyła w błogiej świadomości, że oto nad jej losem debatują najznakomitsze umysły współczesnej Europy - które dniem i nocą będą zgłębiały prawdy (nie)objawione i sterowały tą całą europejską łodzią ku lepszemu jutru.
Mam tylko jedno, skromne i mało znaczące pytanie - kto za tę szopkę będzie płacił?
Źródła:
[1] Polskie Radio PiK, Pomysł na Europę [dostęp: 18.10.2008]
[2] Ludność UE na podstawie, hasło: Unia Europejska, Wikipedia.pl [dostęp: 18.10.2008]
[3] Gazeta Wyborcza, Skład "rady mędrców" [dostęp: 18.10.2008]
Komentarze