Przejdź do głównej zawartości

Jälkikirjoitus (post scriptum) - nowy projekt

W internecie w ostatnim czasie powstał nowy (jednoosobowy) projekt o nazwie Jälkikirjoitus (z j. fińskiego - post scriptum), w którym mam przyjemność uczestniczyć. Według założeń jego twórcy, ma on być poświęcony literaturze (sensu largo lub sensu stricto, nie zostało to jeszcze dostatecznie sprecyzowane). Nowy projekt internetowy będzie miał formę bloga, zaś kolejne notatki będą pojawiały się w zależności od czasu, natchnienia oraz wi-dzi-mi-się autora, który nawet nie będzie próbował silić się na jakikolwiek obiektywizm (a niech też każdy z Szanownych Czytających zdefiniuje sobie to pojęcie, jak mu tylko podpowiada Jego dotychczasowe doświadczenie [nie]życiowe - zapewne w każdej z tych definicji będzie jakaś szczypta prawdy).

Pragnę jednakowoż zauważyć, że w żadnym wypadku informacja ta nie oznacza zaniechania prowadzenia lokalnych Imponderabiliów - Projekt Jälkikirjoitus jest zupełnie niezależny, wydzielony zaś został z projektu-matki ze względu na swój szczególny (przewidywany) charakter oraz tematykę, i będzie stanowił swego rodzaju wzbogacenie oferty wydawnictwa.

Serdecznie zapraszam do zapoznawania się z treściami, które - miejmy nadzieję - z czasem będą zapełniały kolejne sektory pamięci Jälkikirjoitus (być może nastąpi to dopiero po gorącym okresie Systemu Eliminacji Studentów JAktywnego, ale przy odpowiednio sprzyjających wiatrach - nastąpi).

Dziękuję za Państwa uwagę i poświęcony czas

Jarosław G.

[tak, tak - mogłem po prostu napisać, że założyłem nowego bloga... ale przecież to reklama jest dźwignią handlu, 'ait? ;-) ]

Adres bloga to: www.jalkikirjoitus.blogspot.com .
Opłata za połączenie wliczona jest w koszt Twojego dostępu do sieci.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niezależni.org [ku pamięci]

Wpis zdecydowanie okazjonalny, chociaż lepiej by było (w moim - jak również kilku[nastu] innych ludzi mniemaniu - gdyby takiej okazji nigdy nie było). Dzisiaj swoją działalność kończy miejsce dla mnie szczególne, przez długie lata utożsamiane z moim "internetowym domem", adresem, pod którym zawsze czułem się "u siebie". Zaczęło się kilka dobrych lat temu, kiedy kidzior (Marek Karcz) wpadł na pomysł zorganizowania strony do Listy Niezależnych Radia Łódź. Najpierw współpraca z Radiem Łódź, później przejście na własną rękę, wiele recenzji, informacji o koncertach (początkowo głównie z Łodzi, później pojawiały się informacje z Pabianic, Bełchatowa, Piotrkowa Trybunalskiego - aż w końcu nawiązano współpracę z jednym z krakowskich klubów..). W końcu organizowanie koncertów pod własnym szyldem (z banerem, który zaginął w akcji..), zloty bardziej i mniej świąteczne, ale zawsze w dobrych humorach i z niezapomnianymi akcjami. Dzieliło nas czasami prawie wszystko, łączyło zami...

Kręgosłupy moralno-polityczne działaczy KO - Trzask i prask

Żartom na temat kręgosłupa moralnego (czy, jak to określił poseł Bartosz Arłukowicz, kręgosłupa polityczno-moralnego [ 1 ]) Jarosława Gowina nie było końca. Co prawda panowie Arłukowicz i Trzaskowski pokłócili się o to w kontekście "przechodzenia z partii do partii", ale szantaż Jarosława " głosowałem, chociaż się z tego nie cieszyłem " Gowina w sprawie wyborów prezydenckich w 2020 r. przejdzie do historii polskiej polityki. Wystarczyło jednak poczekać do końca I tury wyborów prezydenckich, w których Konfederacja  popierająca Krzysztofa Bosaka wykręciła nadspodziewanie dobry wynik (chociaż kto uważnie obserwował ich kampanię nie powinien być tym aż tak bardzo zaskoczony), żeby usłyszeć całą symfonię chrzęstu pękających kręgosłupów w szeregach Platformy Obywatelskiej / Koalicji Obywatelskiej od gwałtownego skrętu w prawo. Warto zachować tę chwilę w pamięci potomnych -- kiedyś z pewnością do tego wrócimy. Zaczęło się od tweetów (sztabu) Rafała Trzaskowskiego, produkow...

Uliczna (sub)kultura strachu

Właściwie już nawet sam nie wiem, ile razy miałem taką sytuację. Jadę rowerem, przede mną ( vis-à-vis ) osoba / osoby z małym dzieckiem. Nagle "zorientowanie się w sytuacji", nerwowe przyciągnięcie dziecka do siebie, czasami dość głośne "uważaj, rower jedzie", "patrz przed siebie", "zejdź z drogi". Nie pozostaje mi w zasadzie nic więcej, jak tylko uśmiechnąć się do mijających mnie pieszych z maluchem i nieśmiało uśmiechnąć się, z nieukrywanym uczuciem zakłopotania. Niezmiennie, za każdym razem. Stałem się -- wbrew swojej woli -- uczestnikiem jednej z pierwszych lekcji "wychowania komunikacyjnego" tego młodego człowieka. Oto ja: rowerzysta, szybki, większy, "silniejszy", "ustąp mi miejsca". Oto on: pieszy, wolniejszy, "narażony na obrażenia, które mu niechybnie zafunduję, jeśli tylko nie zejdzie mi z drogi". Za chwilę pewnie pytanie "a gdzie ja jeżdżę, skoro mi dzieci prosto spod kół zabierają...