Temat już trochę umarł, ale mimo wszystko chciałbym wesprzeć swą wiedzą (czy raczej pomysłami) prezesa partii opozycyjnej, który próbuje zwęszyć kolejny polski spisek. Dowodem spisku jest zaś te 1,5 mln nieważnych głosów (było aż tyle? serio?), które ostały się po ostatnich wyborach samorządowych. Prezes już ma rozwiązanie: zobowiązał szefów PiS w regionach do wzmocnienia nadzoru nad przebiegiem wyborów parlamentarnych. W każdej komisji obwodowej ma znaleźć się członek i mąż zaufania z tej partii [1].
Nie za bardzo wiem, czy taki członek partii z odpowiednią plakietką informacyjną stanie sobie za mną, patrząc mi przez ramię, co tam na karteczce maluję -- czy może ta kontrola będzie polegała tylko na patrzeniu, czy w plecaku kartek wyborczych poza lokal nie wynoszę.
Osobiście miałem to szczęście, że mogłem podczas ostatnich wyborów spokojnie oddać swój głos na kandydata, który (w moim mniemaniu) sobie na niego zasłużył. Jednak rozmawiając z wieloma znajomymi, znając ich rozterki, poznałem tych zbrodniarzy oddających swój głos (nie)ważny. Musicie uważać, teraz znajdą Was w każdej, nawet wiejskiej, komisji obwodowej.
Mam pewne obawy, czy tych działaczy wystarczy, aby tylu Polaków sprawdzić i przebadać. W związku z tym mam pewną propozycję -- może po prostu ich o to spytać? Teraz, kiedy już Prezes ma bloga, łatwo do wielu z nich dotrzeć.
Można się tych Polaków z każdej wioski, w której pod strzechę internet dotarł, zapytać, czy oddali ostatnio swój ważny głos.
Albo czy mieli przynajmniej na kogo. I dlaczego nie.
[1] PiS chce pilnować wszystkich komisji wyborczych. Powodem 1,5 mln nieważnych głosów, Gazeta Prawna, 28 lutego 2011.
Komentarze