Przejdź do głównej zawartości

Jak próbowałem poprzeć Strategię przestrzennego rozwoju Łodzi

...a najzabawniejsze (dla mnie osobiście) jest to, że się z panem [wreszcie, prawie] zgadzam, panie Marku. Serio!

Apelował pan o poparcie dla założeń przygotowanej przez pana projektu "Strategii przestrzennego rozwoju Łodzi", którą teraz stara się pan skonsultować z mieszkańcami -- i ja tego poparcia panu prawie udzieliłem.

Otóż.
Zgadzam się z ogólnymi stwierdzeniami dotyczącymi "łódzkich mitów" oraz genezy kondycji miasta. Zgadzam się z proponowaną "definicją  miasta", ukierunkowaną na czynnik ludzki ("struktura dająca możliwość zapewniania różnych potrzeb  aktywności  oraz dająca jak najszerszą możliwość spotkań międzyludzkich w najróżniejszych konfiguracjach"). Zgadzam się z ideą podzielenia miasta na strefę wielkomiejską, strefę miejską oraz obszary uzupełniające, co -- moim zdaniem -- pozwoli na uporządkowanie polityki przestrzennej miasta.

Osobną część poświęcił pan zabytkom oraz dziedzictwu kulturowemu miasta ("oznacza to, że zabytkiem nie są tylko obiekty bądź ich zespoły wpisane do rejestru zabytków, ale każdy obiekt, który posiada wartość zabytkową") -- czemuś, co przez wiele lat było w Łodzi pomijane w kontekście strategicznego rozwoju miasta. Zgadzam się z zaproponowaną zasadą "uzupełniania kwartałów" oraz konieczności skupienia się na działaniach inwestycyjnych, wykorzystujących obecną tkankę miejską.

Mało tego, powiedział pan coś, co powinno być powiedziane już dawno, tylko każdy się bał:
[w "obszarach uzupełniających"] "koszty wprowadzenia nowych sieci na potrzeby rozproszonej zabudowy jednorodzinnej, rezydencjonalnej oraz oderwanej od miasta wielorodzinnej, ze względu na odległości i niską gęstość zaludnienia, jest ponad ekonomiczne siły miasta i nie leży w dobrze pojętym interesie publicznym.

Brawo!

Dyskutować mógłbym z panem na temat "chronienia struktury własności jako jednej z fundamentalnych zasad społecznych" (w kontekście miasta napisałbym raczej o chronieniu prawa do nieskrępowanego korzystania z przestrzeni publicznej z tworzeniem czytelnych podziałów na przestrzeń półprywatną / półpubliczną oraz ochroną własności prywatnej). Zresztą -- dalej następuje piękna obrona jakości przestrzeni publicznej jako jednego z najważniejszych mierników jakości życia w mieście.

Podjąłbym także polemikę ze sposobem postrzegania zieleni w strefie wielkomiejskiej, która zgodnie z założeniem występować ma jedynie "w postaci dobrze zagospodarowanych parków miejskich, nielicznych szpalerów drzew wzdłuż ulic na obrzeżach strefy, enklaw zieleni wewnątrz kwartałów". Pana zdaniem "konieczne jest ograniczenie występowania szczątkowych trawników przyulicznych", moim zdaniem zasadne jest podejmowanie działań mających na celu ich systematyzowanie oraz ochronę jako cennego zasobu miasta, wpływającego pozytywnie na postrzeganie przestrzeni publicznych. Inną sprawą jest to, że znam czynniki bardziej przyczyniające się do ich degradacji, niż wskazane przez Pana "zasalanie" w okresie zimowym. Z "zachowaniem i uzupełnianiem istniejących szpalerów drzew" zgadzam się w stu procentach.

Nie byłbym również tak bezwzględny w stosunku do terenów działkowych, które sprowadził pan do roli rezerw inwestycyjnych miasta. Być może przejęły one w obecnej strukturze miasta rolę wykraczającą poza tą, którą przewidywano dla nich pierwotnie, i chociażby z tego względu warto byłoby podejść do tego tematu z większą elastycznością?

Po cichu liczył pan na najazd zwolenników, "(...) bo przeciwnicy z całą pewnością zawitają". Zwolennicy również przyszli.

Tylko czemu, do cholery, przedstawione przez pana rozwiązania komunikacyjne i ich mapy nie są skoordynowane z tym, co pisze pan wcześniej?

Na system komunikacyjny zdaje się pan patrzeć jedynie z punktu widzenia architektury, troszcząc się o "zaniechanie poszerzania ulic w ich liniach rozgraniczających kosztem wyburzeń istniejącej zabudowy", zaś "w przypadku niebezpieczeństwa naruszenia ładu przestrzennego i historycznego układu zabudowy należy brać pod uwagę możliwość zmniejszenia szerokości drogi w liniach rozgraniczających". Czy zatem poszerzanie ulic -- także w wyznaczonej strefie wielkomiejskiej -- jest zasadne, jeśli nie odbywa się kosztem wyburzeń? Jedynie tkanka architektoniczna zasługuje na ochronę przed poszerzeniami ulic? Przez takie sformułowania skazuje nas pan na myślenie o transporcie cofające nas o kilkanaście bądź kilkadziesiąt lat -- z tą różnicą, że wtedy nikt nie przejmował się tkanką urbanistyczną.

Na stronie 25 znalazłem takie zdanie: "należy przyjąć parametry drogi właściwe dla ruchu uspokojonego".

Proszę mi w takim razie wytłumaczyć sensowność poszerzeń (przepraszam -- optymalizacji) Sterlinga od Jaracza do Północnej - przebudowa do 1x3 lub 1x4, poszerzenia ulicy Sterlinga od Północnej do Franciszkańskiej do 2x2 lub 1x4 czy tworzenia lewoskrętów / prawoskrętów wprowadzających dodatkowo indywidualny ruch kołowy w ulice Przędzalnianą, Tymienieckiego, Nawrot, Tuwima czy Zamenhofa. Co z uspokajaniem ruchu na wspólnego ponowne oddanie do użytku publicznego ulicy Stefanowskiego? (a może warto byłoby pomyśleć raczej o zamianie charakteru ul. Matejki, leżącej w pobliżu kilku wydziałów Uniwersytetu Łódzkiego oraz "międzynarodowego" akademika w drogę o charakterze wewnętrznym?). Aż się boję zapytać, co stoi za użytymi kilkakrotnie sformułowaniami "modernizacja" czy "rozbudowa".

W ramach usprawnień połączeń pieszo-rowerowych podał pan propozycję jednego miejsca. Dosłownie: jednego. Usprawnienia komunikacyjne mają więc oznaczać usprawnienia dla indywidualnego ruchu kołowego (w zasadzie wszystkie zaproponowane punkty), zapewne wycięcia części linii komunikacji miejskiej (linie tramwajowe nie mogą się pokrywać z liniami autobusowymi, cokolwiek będzie to oznaczało w praktyce) i zupełnego pominięcia usprawnień dla pieszych -- poza wyznaczeniem cząstkowej strefy ruchu uspokojonego (niestety nie wiem, co oznacza "ruch spowolniony" w strefie II).

Na sam koniec zaś wbił mi pan nóż w serce, wskazują na priorytety inwestycyjne dla miasta. Ważniejsze okazało się dla pana podłączenie Łodzi do sieci autostrad (punkt pierwszy) od "optymalizacji i podniesienia standardu komunikacji zbiorowej" (punkt 5) czy "realizacji planów miejscowych dla obszarów centralnych, przemysłowo-produkcyjnych, oraz chroniących miasto przed „rozlewaniem się” miasta na zewnątrz" (punkt 6). Złośliwie można byłoby powiedzieć, że ważniejsze jest wygodne wyjechanie z miasta niż jeżdżenie po nim dla prawie połowy jego mieszkańców.

Proponuję przemyśleć ten temat raz jeszcze i porozmawiać ze specjalistami. Niekoniecznie ze ZDiT.

Post scriptum
Na stronie 8 pisze pan na temat prognoz demograficznych dla Łodzi, które mówią o tym, że liczba mieszkańców Łodzi w ciągu 10-15 lat ma spaść do 150 tys. Jak się ma to do planów budowy dworca Łódź Fabryczna w zakładanych parametrach (patrz: konsultacje NCŁ) oraz planów budowy kolejnych arterii komunikacyjnych w Łodzi? Czyżby architekt miasta posiadał inne dane demograficzne niż ZDiT?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cenzura raportu Karskiego (zagadnienia żydowskie w kraju)

O tym wpisie myślałem już od czasu obejrzenia w kinie filmu Sławomira Grünberga " Karski i władcy ludzkości " (w mojej opinii film średni, w bardzo dużej części odtwórczy -- w pewnym stopniu film zmarnowanego potencjału, ale to już temat na inną okazję). W jakiś sposób jest to też nawiązanie to wcześniejszych postów z cyklu [wycinki z prasy] -- chodzi o przybliżenie czegoś, na co w internecie można pewnie gdzieś trafić, ale po pierwsze trzeba wiedzieć gdzie szukać, po drugie zaś -- absolutnie się nie Googluje. Zacznijmy od tego, że Muzeum Historii Polski ma dwie podstrony poświęcone w całości osobie Jana Romualda Kozielewskiego , znanego powszechnie jako Jan Karski: Jan Karski. Niedokończona misja oraz Jan Karski - pakiet edukacyjny . Na tej drugiej stronie w dziale "Misja" znajdziemy treść raportów Karskiego -- dokumentów uważanych za jedno z najważniejszych polskich świadectw na temat Holocaustu (obok raportów Pileckiego ; czy to nie ciekawe, że zarówno

Uliczna (sub)kultura strachu

Właściwie już nawet sam nie wiem, ile razy miałem taką sytuację. Jadę rowerem, przede mną ( vis-à-vis ) osoba / osoby z małym dzieckiem. Nagle "zorientowanie się w sytuacji", nerwowe przyciągnięcie dziecka do siebie, czasami dość głośne "uważaj, rower jedzie", "patrz przed siebie", "zejdź z drogi". Nie pozostaje mi w zasadzie nic więcej, jak tylko uśmiechnąć się do mijających mnie pieszych z maluchem i nieśmiało uśmiechnąć się, z nieukrywanym uczuciem zakłopotania. Niezmiennie, za każdym razem. Stałem się -- wbrew swojej woli -- uczestnikiem jednej z pierwszych lekcji "wychowania komunikacyjnego" tego młodego człowieka. Oto ja: rowerzysta, szybki, większy, "silniejszy", "ustąp mi miejsca". Oto on: pieszy, wolniejszy, "narażony na obrażenia, które mu niechybnie zafunduję, jeśli tylko nie zejdzie mi z drogi". Za chwilę pewnie pytanie "a gdzie ja jeżdżę, skoro mi dzieci prosto spod kół zabierają

Niezależni.org [ku pamięci]

Wpis zdecydowanie okazjonalny, chociaż lepiej by było (w moim - jak również kilku[nastu] innych ludzi mniemaniu - gdyby takiej okazji nigdy nie było). Dzisiaj swoją działalność kończy miejsce dla mnie szczególne, przez długie lata utożsamiane z moim "internetowym domem", adresem, pod którym zawsze czułem się "u siebie". Zaczęło się kilka dobrych lat temu, kiedy kidzior (Marek Karcz) wpadł na pomysł zorganizowania strony do Listy Niezależnych Radia Łódź. Najpierw współpraca z Radiem Łódź, później przejście na własną rękę, wiele recenzji, informacji o koncertach (początkowo głównie z Łodzi, później pojawiały się informacje z Pabianic, Bełchatowa, Piotrkowa Trybunalskiego - aż w końcu nawiązano współpracę z jednym z krakowskich klubów..). W końcu organizowanie koncertów pod własnym szyldem (z banerem, który zaginął w akcji..), zloty bardziej i mniej świąteczne, ale zawsze w dobrych humorach i z niezapomnianymi akcjami. Dzieliło nas czasami prawie wszystko, łączyło zami