Przejdź do głównej zawartości

Impreza u Leszka

Za taki tytuł posta mogę pewnie skończyć jak kilkoro znanych ludzi w Polsce, chociażby niejaki poseł do zadań specjalnych (żeby nie powiedzieć poseł specjalny, bo się kojarzyć może...) tudzież pewien bezdomny Przemysław D., co jak wypije, to każdemu podskoczy i nie ma mocni.

Oczywiście w tytule nie chodzi mi o znieważenie głowy państwa, ale o pewną refleksję na temat ostatniej imprezy.. tfu, balu / gali, na który się złożyłem i nawet nie zostałem zaproszony. Nie będę się rozwodził o celowości lub niecelowości organizowania takiej fety - zbyt dużo było na ten temat napisane, a i gdzie 3 Polaków, tam 4 zdania na dany temat. Na balu (jak napisałem wcześniej) nie byłem, nie dostałem zaproszenia - niestety, także o jego przebiegu za dużo powiedzieć również nie mogę. Chociaż jak czytam wypowiedzi Aleksandra Kwaśniewskiego, który z pewnością w niejednym miejscu był i z niejednym pił, a który to przychylnie wypowiadał się o organizacji balu:

W opinii b. prezydenta - który był jednym z gości gali w Teatrze Wielkim - była ona "bardzo dobrze zorganizowana". "Dobra kuchnia, sprawnie zorganizowany koncert" - mówił. Choć - jak przyznał - uroczystość była "trochę akademijna". [1]

to naprawdę zaczynam się zastanawiać, cóż to takiego tam się działo. Na pewno jak na każdej dobrej imprezie zaśpiewała Maryla Rodowicz (z tym, że tam na żywo), ale co więcej...?

Właściwie w całej tej hecy zaintrygowała mnie najbardziej kwestia niezaproszenia Lecha Wałęsy - dokładniej zaś argumentacja głównego organizatora balu dotycząca niezaproszenia byłego prezydenta.

Nie będę w to wszystko jeszcze wciskał mojego osobistego zdania na temat postaci samego Lecha Wałęsy, bo jest to odrębna kwestia, na którą trzeba by poświęcić co najmniej osobny wpis - a i tak nie wiem, czy warto. Na pewno nie jestem jednym z tych, co to jego nietykalności będą bronić jak niepodległości, mam kilka uwag co do okresu jego prezydentury, jego późniejszej działalności, wypowiedzi... Ot, można przytoczyć nawet i tę dzisiejszą (bo jest całkiem ciekawa i warta uwiecznienia):

Na miejscu premiera Donalda Tuska użyłbym siły, by wyprowadzić związkowców z biura poselskiego - powiedział były prezydent Lech Wałęsa w "Kropce nad i". Dodał, że popiera postulaty związkowców.

- Są granice działania, związków też, i tutaj przekraczają granicę związkowcy. Tego nie wolno robić i premier musi zdecydowanie odpowiedzieć - powiedział Wałęsa. Podkreślił, że nie chciałby być na miejscu premiera. Pytany, czy, gdyby zawiodły negocjacje, usunąłby związkowców z biura siłą, odparł: - Tak, użyłbym siły. [2]

[teraz przypomnijmy sobie reakcje na zagłuszanie pielęgniarek w czasach rządów Jarosława Kaczyńskiego oraz na rolę, jaką powszechnie przypisuje się Lechowi Wałęsie w nawiązaniu do tematu związków zawodowych - jakkolwiek by je dzisiaj oceniać; kto nie czuje tutaj żadnego zgrzytu, niech jeszcze raz przeczyta cytat]

Ale OK, przyjmijmy, że Lech Wałęsa pewnym symbolem jednak jest i fajnie by było, gdyby był zaproszony. A tak się nie stało. Dlaczego? W sumie zamiast zbędnych spekulacji przytoczmy zdanie samego Lecha Kaczyńskiego:

W wyemitowanym we wtorek wieczorem wywiadzie dla TVP Info prezydent był pytany, czy niezaproszenie Lecha Wałęsy na wtorkową uroczystość do Teatru Wielkiego nie było błędem.

"Trudno od kogokolwiek (...) wymagać tego, aby siadał przy jednym stole z człowiekiem, który go w sposób niezwykle grubiański lżył" - odparł prezydent.

"Każdy człowiek ma poczucie własnej godności. Na pewno to, że prezydent jest najwyższym przedstawicielem RP, nie oznacza, że jego poczucie godności polega na tym, iż wolno mu ubliżać, najbardziej grubiańskimi słowami, jaki zna język polski. A ja - skądinąd i mój brat (...) - słyszeliśmy te słowa wielokrotnie" - mówił. [3]

Mamo, a on mnie wyzywa...

Kiedy organizuję prywatną imprezę ode mnie zależy, kogo zaproszę, a kogo jednak nie chciałbym widzieć, żeby sobie wieczoru nie psuć niepotrzebnie. Ale kiedy reprezentuję cały naród (który z podatków złożył się na zorganizowanie gali, ale o tym raczej nikt tam nie myślał), prywatne animozje powinny ustąpić czemuś, co nazywamy interesem narodowym tudzież racją stanu (pojęcia obce dla polskiej klasy politycznej).

Dlatego jakoś trudno mi uwierzyć, że to, co mogliśmy (teoretycznie) obserwować w ostatnim czasie, było elementem realizacji interesu narodowego i umacnianiem pozycji Polski w świecie, a nie prywatną przytupanką i kolacją dla kilku znajomych, której cele były zgoła inne, niż oficjalnie podawane (a myślicie, że będąc prezydentem łatwo się wybrać gdzieś i pobawić ze znajomymi, co?).

Wybaczcie, ale nieobecności aktualnego premiera oraz (większości) członków jego gabinetu nawet nie chce mi się komentować. Wojna polsko - polska trwa w najlepsze.

Nihil novi sub sole.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cenzura raportu Karskiego (zagadnienia żydowskie w kraju)

O tym wpisie myślałem już od czasu obejrzenia w kinie filmu Sławomira Grünberga " Karski i władcy ludzkości " (w mojej opinii film średni, w bardzo dużej części odtwórczy -- w pewnym stopniu film zmarnowanego potencjału, ale to już temat na inną okazję). W jakiś sposób jest to też nawiązanie to wcześniejszych postów z cyklu [wycinki z prasy] -- chodzi o przybliżenie czegoś, na co w internecie można pewnie gdzieś trafić, ale po pierwsze trzeba wiedzieć gdzie szukać, po drugie zaś -- absolutnie się nie Googluje. Zacznijmy od tego, że Muzeum Historii Polski ma dwie podstrony poświęcone w całości osobie Jana Romualda Kozielewskiego , znanego powszechnie jako Jan Karski: Jan Karski. Niedokończona misja oraz Jan Karski - pakiet edukacyjny . Na tej drugiej stronie w dziale "Misja" znajdziemy treść raportów Karskiego -- dokumentów uważanych za jedno z najważniejszych polskich świadectw na temat Holocaustu (obok raportów Pileckiego ; czy to nie ciekawe, że zarówno

Podcasty warte słuchania

Czasami, kiedy zabawię na facebooku nieco dłużej niż zwykle, trafiam dość szybko na pewną liczbę 'wszystkowiedów' (choć, z tego co kojarzę, Julian Tuwim znalazł dla nich ciekawsze i trafniejsze określenie...), którzy od razu przypominają mi, dlaczego więcej czasu niż na fb spędzam na słuchaniu podcastów. Pomyślałem, że jakimś (lepszym lub gorszym) pomysłem jest podzielenie się ich listą i rekomendacja dla tych najciekawszych. Z jednej strony to jakaś forma choć skromnego docenienia ich twórców i twórczyń, z drugiej - może komuś się ona przyda, kiedy będzie potrzebował ciekawszego miejsca do ukrycia się przed "nie znam się, ale i tak powiem ci, jak jest". Podcasty, które wspieram finansowo: 1. Dział Zagraniczny - nieczęsto zdarza mi się cenić kogoś tak bardzo, jak cenię sobie Macieja Okraszewskiego. I to nie tylko w odniesieniu do ogromnej pracy, którą wykonuje, oraz wiedzy i umiejętności, które ma. Pasuje mi również jego "filozofia życiowa" w kwestiach dzi

Blogi 2009

Wpis z nurtu out-of-control, czyli robię wszystko, czego nie trzeba -- odkładając na bok rzeczy, które zrobić muszę ;-) ( prokrastynacja w czystej postaci). Korzystając z konkursu na blog roku 2009 postanowiłem sprawdzić, co tam ciekawego w blogosferze -- przy okazji licząc na to, że znajdę coś nowego i ciekawego do czytania. Całe szczęście są kategorie, także od razu odpuściłem sobie przeglądanie blogów, które zdecydowanie nie są mi potrzebne do szczęścia. Także odpadły wszystkie z "Ja i moje życie", "Polityki" (mam tego wystarczająco na co dzień), "Teen" (przepraszam młodsze Koleżanki i młodszych Kolegów, to nie z braku szacunku do Was -- po prostu nie interesuje mnie to, o czym piszecie; żeby nie było, kategorię na wszelki wypadek przejrzałem)... No dobrze, odpuściłem sobie właściwie wszystkie kategorie oprócz "Profesjonalne", którą sumiennie przewertowałem. I znalazłem coś dla siebie, ale że na razie konkurs trwa, nie będę robił komuś darmo