Przejdź do głównej zawartości

Życzy sobie Pani z grzybkiem, czy bez...?

Właśnie został ogłoszony - przez studencki miesięcznik "?dlaczego" - ranking najlepszych akademików w Polsce. Jak donosi łódzka "Wyborcza", wśród 10 najwyżej ocenionych są aż 3 akademiki z Łodzi: X Dom Studenta Uniwersytetu Łódzkiego "Olimp", II Dom Studenta "Balbina" oraz VI Dom Studenta Politechniki Łódzkiej [1]. Dodam jeszcze - z całą sympatią dla Krakowa - że to właśnie Uniwersytet Jagielloński "wystawił" drugą po łódzkich uczelniach liczbę akademików w rankingu (czyli dwa - "Nawojkę" i "Żaczka").

Uwagę moją w artykule skupiło zdanie koleżanki Kasi Kopczyk, mieszkanki "Balbiny", która dość konkretnie skwitowała sytuację ocen akademików ze studenckiego punktu widzenia":

O wyższości łódzkich akademików nad innymi mówią dwie studentki z sąsiadującej z "Olimpem" "Balbiny". Katarzyna Kopczyk: - Słyszałam, że w Krakowie za "dwójkę" z grzybem na ścianie trzeba zapłacić 350 złotych. My płacimy 280 złotych i nie mamy grzyba. [1]

Tylko widzisz, Kasiu - nie ma w tym nic dziwnego. Jak nie masz grzybka, płacisz 280 zł. A jak chcesz mieć własnego grzybka - trudno, trzeba dopłacić. W życiu nie ma nic za darmo.

Z serdecznym pozdrowieniem dla Koleżanek i Kolegów z "Balbiny" i "Olimpu" (gratulując im świetnego lokum i niezłych imprez, bo Olimp zawsze słynął z nieziemskiej zabawy :-) ) [znajomych z "Nawojki" i "Żaczka" na razie nie stwierdziłem, aczkolwiek nie wykluczone jest, że i tam ktoś znajomy się zaplątał.. ;-) ], uczelniom gratulując niezłej reklamy, Kraków pozdrawiając z tego miejsca raz jeszcze a wszystkim życząc dobrej nocy / udanego dnia / słodkiego popołudniowego lenistwa. Ja, niżej lub wyżej podpisany.

Źródła:
[1] Gazeta.pl (Łódź), Łódzkie akademiki na medal [dostęp: 14.01.2009]

Komentarze

Admiral Awesome pisze…
Z całą stanowczością dementuję słowa pani Kasi. Pierdzieli jak potłuczona i źle słyszy.

Zgłosić się do laryngologa - biegiem!

Popularne posty z tego bloga

Niezależni.org [ku pamięci]

Wpis zdecydowanie okazjonalny, chociaż lepiej by było (w moim - jak również kilku[nastu] innych ludzi mniemaniu - gdyby takiej okazji nigdy nie było). Dzisiaj swoją działalność kończy miejsce dla mnie szczególne, przez długie lata utożsamiane z moim "internetowym domem", adresem, pod którym zawsze czułem się "u siebie". Zaczęło się kilka dobrych lat temu, kiedy kidzior (Marek Karcz) wpadł na pomysł zorganizowania strony do Listy Niezależnych Radia Łódź. Najpierw współpraca z Radiem Łódź, później przejście na własną rękę, wiele recenzji, informacji o koncertach (początkowo głównie z Łodzi, później pojawiały się informacje z Pabianic, Bełchatowa, Piotrkowa Trybunalskiego - aż w końcu nawiązano współpracę z jednym z krakowskich klubów..). W końcu organizowanie koncertów pod własnym szyldem (z banerem, który zaginął w akcji..), zloty bardziej i mniej świąteczne, ale zawsze w dobrych humorach i z niezapomnianymi akcjami. Dzieliło nas czasami prawie wszystko, łączyło zami...

Uliczna (sub)kultura strachu

Właściwie już nawet sam nie wiem, ile razy miałem taką sytuację. Jadę rowerem, przede mną ( vis-à-vis ) osoba / osoby z małym dzieckiem. Nagle "zorientowanie się w sytuacji", nerwowe przyciągnięcie dziecka do siebie, czasami dość głośne "uważaj, rower jedzie", "patrz przed siebie", "zejdź z drogi". Nie pozostaje mi w zasadzie nic więcej, jak tylko uśmiechnąć się do mijających mnie pieszych z maluchem i nieśmiało uśmiechnąć się, z nieukrywanym uczuciem zakłopotania. Niezmiennie, za każdym razem. Stałem się -- wbrew swojej woli -- uczestnikiem jednej z pierwszych lekcji "wychowania komunikacyjnego" tego młodego człowieka. Oto ja: rowerzysta, szybki, większy, "silniejszy", "ustąp mi miejsca". Oto on: pieszy, wolniejszy, "narażony na obrażenia, które mu niechybnie zafunduję, jeśli tylko nie zejdzie mi z drogi". Za chwilę pewnie pytanie "a gdzie ja jeżdżę, skoro mi dzieci prosto spod kół zabierają...

Przywróćmy myślenie

W sumie trudno mi powiedzieć, jakie uczucia towarzyszą mi, gdy czytam kolejne informacje dotyczące akcji przywracania lekcji historii w szkołach . Nawet nie chodzi mi o te całe dywagacje, jaki będziemy mieli patriotyzm ( a teraz jaki mamy? ), jaką wiedzę historyczną będą miały następne pokolenia ( a teraz jaką mają? ) czy jak "władza ogłupia lud". Spuszczę zasłonę milczenia na teksty wygłaszane przez obrońcę nauki historii, Łukasza Warzechę , który nie widzi potrzeby rozmowy z uczniami jako  "niepełnoprawmymi partnerami do dyskusji" . Z uczniami nie rozmawiałem - przyznał Warzecha. - Mam wrażenie, że uczeń na poziomie I klasy liceum nie jest w stanie ogarnąć wszystkich konsekwencji. Jeżeli ktoś ma 15 czy 16 lat to, nie chcę nikogo urazić, ale nie jest pełnoprawnym partnerem takiej dyskusji - uważa. [ 1 ] Nie wiem, jakie uczucia mi towarzyszą, gdy czytam te rewelacje, bo jest to coś pomiędzy śmiechem przez łzy i zażenowaniem. Rozpoczęto batalię o liczbę godz...