Przejdź do głównej zawartości

Psina (psinina?) to nie wieprzowina

[uwaga: zamieszczony tutaj wpis może być dla Ciebie kontrowersyjny, niezrozumiały bądź żenujący. W każdej z tych sytuacji pamiętaj -- masz prawo mieć swoje zdanie i wcale nie musiałeś/-aś go czytać ;-)]

Słowem wstępu -- nie jestem wegetarianinem ani weganinem, odżywiam się zaś zgodnie z przedstawianą przez nich filozofią: "masz wybór". Nie mam też zamiaru dyskutować nad wszystkimi aspektami (nie)jedzenia mięsa. Zaręczam, że widziałem już niemal 100% wszystkich używanych argumentów przekonujących do bycia wege (wnioskuję to po tym, że pewnym momencie zaczęły się one po prostu powtarzać...) i nadal nie czuję się przekonanym do zmiany swoich "nawyków żywieniowych, spowodowanych ogólnospołecznym przeświadczeniem o niezastępowalności mięsa, które staje się substytutem siły i drogą do spełnienia moich atawistycznych dążeń" (ładnie mi wyszło naśladowanie argumentacji?).

Skoro już wiemy, że będzie o jedzeniu... Fascynujące jest to, jak daleko kultura, w jakiej się wychowujemy, wpływa na to, jak postrzegamy świat. Niby nic w tym odkrywczego, ale powagę takiej konstatacji odkryjemy dopiero w zetknięciu się z konkretną, namacalną sytuacją "kulturowego starcia".

Szczególnie zaś kiedy jesteśmy Wietnamczykiem, który próbuje otworzyć lokal serwujący (między innymi) psy i koty. Bo zjeść możemy dużo -- i świnkę, i kurkę/gąskę/kaczkę czy indyczka... Nawet jakiś konik może zmieścić się w naszych wyobrażeniach kulinarnych, co bardziej światowi zaś wsuwają bez mrugnięcia okiem robiące u nas coraz większą furorę owoce morza (zawsze podobała mi się ta nazwa, jest tak rozkosznie myląca). Nad rybami -- poza wigilią -- większość się nawet nie zastanawia.

Ale żeby pieska? Naszego ciapka czy innego burka podwórkowego?

A wystarczyłoby żyć tylko kawałek dalej, żeby słowo kalbun (كلب) było jedną z najcięższych obelg, jakimi możemy obrazić drugiego człowieka (chociaż -- tak na dobrą sprawę -- nawet w naszym kręgu kulturowym nazwanie kogoś "psem" nie wróży nam sukcesu towarzyskiego). O trzymaniu takiego zwierzęcia 'u siebie' nawet by mowy nie było. [zawsze podobała mi się jednak zbieżność tego słowa z innym słowem arabskim: qalbun (قلب) -- jednym z najważniejszych w tej samej kulturze. Różnicy w ich brzmieniu ucho przeciętnego europejczyka nie jest w stanie wychwycić, dlatego lepiej na nie uważać ;-)] .

Innymi słowy -- biedny jesteś, drogi Wietnamczyku. U nas raczej nic nie wskórasz. I tak macie szczęście, że się sajgonki przyjęły.

Tak jak ziemniaki, którymi już od dawna ogrodów między Luwrem a Polami Elizejskimi nie obsadzają...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cenzura raportu Karskiego (zagadnienia żydowskie w kraju)

O tym wpisie myślałem już od czasu obejrzenia w kinie filmu Sławomira Grünberga " Karski i władcy ludzkości " (w mojej opinii film średni, w bardzo dużej części odtwórczy -- w pewnym stopniu film zmarnowanego potencjału, ale to już temat na inną okazję). W jakiś sposób jest to też nawiązanie to wcześniejszych postów z cyklu [wycinki z prasy] -- chodzi o przybliżenie czegoś, na co w internecie można pewnie gdzieś trafić, ale po pierwsze trzeba wiedzieć gdzie szukać, po drugie zaś -- absolutnie się nie Googluje. Zacznijmy od tego, że Muzeum Historii Polski ma dwie podstrony poświęcone w całości osobie Jana Romualda Kozielewskiego , znanego powszechnie jako Jan Karski: Jan Karski. Niedokończona misja oraz Jan Karski - pakiet edukacyjny . Na tej drugiej stronie w dziale "Misja" znajdziemy treść raportów Karskiego -- dokumentów uważanych za jedno z najważniejszych polskich świadectw na temat Holocaustu (obok raportów Pileckiego ; czy to nie ciekawe, że zarówno

Podcasty warte słuchania

Czasami, kiedy zabawię na facebooku nieco dłużej niż zwykle, trafiam dość szybko na pewną liczbę 'wszystkowiedów' (choć, z tego co kojarzę, Julian Tuwim znalazł dla nich ciekawsze i trafniejsze określenie...), którzy od razu przypominają mi, dlaczego więcej czasu niż na fb spędzam na słuchaniu podcastów. Pomyślałem, że jakimś (lepszym lub gorszym) pomysłem jest podzielenie się ich listą i rekomendacja dla tych najciekawszych. Z jednej strony to jakaś forma choć skromnego docenienia ich twórców i twórczyń, z drugiej - może komuś się ona przyda, kiedy będzie potrzebował ciekawszego miejsca do ukrycia się przed "nie znam się, ale i tak powiem ci, jak jest". Podcasty, które wspieram finansowo: 1. Dział Zagraniczny - nieczęsto zdarza mi się cenić kogoś tak bardzo, jak cenię sobie Macieja Okraszewskiego. I to nie tylko w odniesieniu do ogromnej pracy, którą wykonuje, oraz wiedzy i umiejętności, które ma. Pasuje mi również jego "filozofia życiowa" w kwestiach dzi

Blogi 2009

Wpis z nurtu out-of-control, czyli robię wszystko, czego nie trzeba -- odkładając na bok rzeczy, które zrobić muszę ;-) ( prokrastynacja w czystej postaci). Korzystając z konkursu na blog roku 2009 postanowiłem sprawdzić, co tam ciekawego w blogosferze -- przy okazji licząc na to, że znajdę coś nowego i ciekawego do czytania. Całe szczęście są kategorie, także od razu odpuściłem sobie przeglądanie blogów, które zdecydowanie nie są mi potrzebne do szczęścia. Także odpadły wszystkie z "Ja i moje życie", "Polityki" (mam tego wystarczająco na co dzień), "Teen" (przepraszam młodsze Koleżanki i młodszych Kolegów, to nie z braku szacunku do Was -- po prostu nie interesuje mnie to, o czym piszecie; żeby nie było, kategorię na wszelki wypadek przejrzałem)... No dobrze, odpuściłem sobie właściwie wszystkie kategorie oprócz "Profesjonalne", którą sumiennie przewertowałem. I znalazłem coś dla siebie, ale że na razie konkurs trwa, nie będę robił komuś darmo