Jest taka zasłyszana historia, krążąca w ramach mądrości ludowych, która w wersji polskojęzycznej przedstawia się mniej więcej tak.
Nauczyciel pyta się młodego ucznia (lub też młodej uczennicy) szkoły podstawowej: gdybym dał Ci dwa jabłka, a później dołożył kolejne dwa, to ile łącznie miałbyś (lub też miałabyś) jabłek? Uczeń śmiało odpowiada: 5. Nauczyciel niezrażony ponawia swoje pytanie, prosząc o większe skupienie. Ponownie pada odpowiedź: 5. Nauczyciel postanawia spróbować inaczej -- a gdybym dał Ci dwie gruszki, a następnie dołożył kolejne dwie, to ile łącznie miałbyś gruszek? Uczeń odpowiada: 4 (co wyraźnie ucieszyło nauczyciela). Z pewną ulgą w głosie nauczyciel ponawia swoje pierwsze pytanie: gdybym dał Ci dwa jabłka, a później dołożył kolejne dwa, to ile łącznie miałbyś (lub też miałabyś) jabłek? Uczeń ośmielony prawidłową odpowiedzią odpowiada: 5.
Nauczyciel zrezygnowany zwraca się do ucznia: dlaczego wciąż odpowiadasz błędnie na moje pytanie? Uczeń na to: bo ja proszę pana już mam jedno jabłko, wziąłem je z domu, mam je w plecaku i jeszcze go nie zjadłem.
Historię przypomniałem sobie, kiedy prawa strona ustami Grzegorza Górnego z wSieci i Frondy -- w ramach tekstu Komisarzom Unii Europejskiej sen z oczu spędza stan węgierskiej floty morskiej -- zaczęła roztrząsać się nad geograficznym położeniem Węgier, mając z tego -- jak zauważyłem -- zbiorową zabawę przez cały dzień (prawie 6 tysięcy lubisiów za niezbyt głęboki tekst to całkiem dobry wynik).
Autor jak widać -- mimo zakończonej już edukacji szkolnej -- ma gdzieś pod ręką atlas świata, w związku z tym z triumfem może podsumować swoje rozważania stwierdzeniem
Cóż:
- nie trzeba mieć dostępu do morza, żeby mieć flotę (nawet wojenną, czego świetnym przykładem niech będzie Boliwia);
- Węgry mają swoją flotę żeglowną (na terenie Węgier leży największe środkowoeuropejskie jezioro Balaton, po którym żegluga odbywa w całkiem niezłej skali);
- to kwestia przestrzegania przepisów w zakresie unijnego systemu monitorowania i informacji o ruchu statków spędzała sen z oczu unijnym komisarzom, zaś kwestia ta spokojnie może dotyczyć Węgrów (po pierwsze biorąc pod uwagę sprawę żeglugi po Balatonie sporych jednostek, po drugie zaś -- szanowny publicysta pewnie nawet nie sprawdził, czy nie ma jednostek pływających po innych wodach pod banderą węgierską -- na nich też obowiązuje prawodawstwo węgierskie).
Jak gdyby w odpowiedzi na zadawane pytania i stawiane wątpliwości we wczorajszej audycji Los Polandos Pawła Sulika Erika Gaspar (projektantka statków po Politechnice Gdańskiej), mieszkająca w Polsce Węgierka (z łódzkim epizodem w życiorysie) wspomniała o tym, że Węgry jak najbardziej posiadają flotę pełnomorską w liczbie 17 statków, korzystającą z portu w Amsterdamie.
Grzegorzowi Górnemu zapewne bliskie jest pojęcie "lemingów" -- nawet jeżeli sam go nie używa, to zapewne udało mu się je dostrzec pod jednym ze swoich obficie komentowanych tekstów (Grzegorz Górny: Cała niemal elita kraju zatraciła kompas moralny i instynkt państwowy). Zwierzątka te -- dość sympatycznie wyglądające -- mają zdaniem części internautów ulegać zbiorowej obsesji i biec na oślep bez zważania na konsekwencje.
Grzegorzowi Górnemu zapewne bliskie jest pojęcie "lemingów" -- nawet jeżeli sam go nie używa, to zapewne udało mu się je dostrzec pod jednym ze swoich obficie komentowanych tekstów (Grzegorz Górny: Cała niemal elita kraju zatraciła kompas moralny i instynkt państwowy). Zwierzątka te -- dość sympatycznie wyglądające -- mają zdaniem części internautów ulegać zbiorowej obsesji i biec na oślep bez zważania na konsekwencje.
Jest w tym pewien paradoks, że historia lemingów, mająca być archetypem dla piewców jedynej, prawdziwej i niepokornej myśli polskiej, sama była przez lata masowo utrwalanym kłamstwem.
Także -- być może -- także Grzegorz Górny odkryje, że stadne zachowania to nie jest domena zarezerwowana tylko dla wybranej części społeczeństwa. Chyba, że zakres podmiotowy "lemingów" właśnie się poszerzył o sporą grupę sympatyków Frondy.
Komentarze