I nareszcie można napisać coś pozytywnego. Co prawda po zimie dziurawe ulice nadal straszą (sytuacja - zgodnie ze słowami pani Renaty Borkowskiej, rzeczniczki Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi - ma się stopniowo poprawiać), zaś kwestia rowerów miejskich w Łodzi odsuwa się najprawdopodobniej o rok [1] - i pozostanie tylko z zazdrością patrzyć na Kraków, który jednak szczęśliwie zrealizował część analogicznego projektu; jednak są rzeczy, o których warto wspomnieć - zdecydowanie in plus dla Łodzi.
Po pierwsze miasto wreszcie odważyło się na zorganizowanie imprezy kulturalnej na (co najmniej) europejskim poziomie (cokolwiek może to znaczyć... grunt, że ranga wydarzenia będzie naprawdę wysoka). W Łodzi ze swoim jedynym w Polsce koncertem wystąpi Plácido Domingo, znany śpiewak operowy, gwiazda muzyki, której kunsztu artystycznego nikt odmówić nie może. Z organizacją wydarzenia były pewne problemy - głównie ze strony niektórych radnych, jak Wojciech Szczęsny-Zarzycki - radny z ramienia PiS-u, który raczył stwierdzić, że:
Wydawanie takiej kwoty na jednorazowy występ tenora to potwarz rzucona ludziom pogrążonym w kryzysie gospodarczym. Przecież mamy wielu znakomitych artystów, którzy mogą uświetnić obchody rocznicowe naszego województwa. Gdyby ich poprosić, pewnie zgodziliby się wystąpić za darmo. [2]
Panie Wojciechu - chciałbym się zapytać, jakich to polskich artystów pan zaprosi, którzy "zgodzą się wystąpić za darmo" (i mówię tu o dużych przedsięwzięciach muzycznych, a nie lokalnym festiwalu śpiewaków wszelakich); może ma pan na myśli to, co Łodzianie mogli oglądać nie tak dawno temu, a na co zostało wyrzucone w błoto ponad milion złotych? [czyt. Być jak Łódź (ECC 2016): runda 03]. Swoją drogą - jestem ciekawy, jak pan wtedy głosował... I już zupełnie na boku, całkowity koszt organizacji koncertu tenora to (wg informacji z Gazeta.pl) 1,78 mln zł. [2]
Takich radnych było jeszcze kilku, ale wniosek zdobył akceptację przy 16 głosach za i 6 przeciw. Jestem przekonany, że organizacja tego koncertu - i trud, jaki został podjęty w celu sprowadzenia takiego muzyka do Łodzi - jest krokiem w dobrą stronę jeżeli chodzi o kulturalną promocję miasta.
Druga kwestia - która mnie osobiście niezmiernie cieszy - to fakt, że władze miasta wreszcie wyzwoliły się z wprost niepojętego dla mnie marazmu i postanowiły wydać wojnę firmom nielegalnie rozklejającym w mieście ulotki (muszę przyznać, że w Łodzi jest to wyjątkowa w swojej skali sprawa). A do tego pomysł na walkę z tą plagą niebanalny i - mam nadzieję - skuteczny. Zamiast wiecznej zabawy w ciuciu-babkę z rozlepiającymi ulotki na wiatach przystankowych, słupach i innych nie przeznaczonych do tego miejscach - na nielegalnie powieszonych reklamach będą doklejane przezroczyste (tak, aby było widać samą reklamę) naklejki z treścią: "Uwaga, nielegalna reklama usuwana na koszt łodzian!" [3] . Z jednej strony napiętnuje to firmy korzystające z taniej (i nielegalnej) formy reklamy, z drugiej zaś - moim zdaniem - przyczyni się do wzrostu świadomości społecznej wśród samych mieszkańców miasta. Warto pamiętać o tym, że wiata przystankowa sama się nie sprząta. Co prawda słuszne są głosy niektórych osób, że stosowanie stempla zamiast naklejania przezroczystej naklejki mogło by znacznie obniżyć koszty akcji, ale z pewnością sam pomysł działania jest znaczącym krokiem poczynionym przez włodarzy miasta, a jego kreatywność jest warta zauważenia. A czy zda to egzamin? Za panem Bartłomiejem przytoczę reakcję jednego z właścicieli szkoły nauki jazdy:
- Nie wiem, czy to dobra akcja - mówił przez telefon. Później stwierdził, że nie będzie rozmawiał z kimś, kto się nie wylegitymował i odłożył słuchawkę. [3]To mówi samo za siebie.
Źródła:
[1] Aleksandra Hac, Gazeta.pl (Łódź), Rower miejski odjechał z Łodzi [dostęp: 2 marca 2009]
[2] Marcin Kwintkiewicz, Gazeta.pl (Łódź), PiS: Placido Domingo? Mamy swoich artystów! [dostęp: 2 marca 2009]
[3] Bartłomiej Dana, Gazeta.pl (Łódź), Wojna z nielegalnymi ulotkami [dostęp: 2 marca 2009]
Komentarze